Wiosna tuż,
tuż. Wszystkie znaki na niebie wskazują, że już niedługo rozkwitnie wszystko
pełną gamą kolorów, soczysta zieleń będzie koiła nasze głowy. Człowiekowi aż
chce się żyć kiedy wszystko wokół tętni energią i życiem. Są jednak ludzie,
którzy jeśli nie mają jakiegoś bodźca nie żyją albo inaczej tylko wegetują. Dlaczego
? Bo ciągle porównują się z kimś innym. Niestety porównywanie jest bardzo
destrukcyjne i w końcu uśmiercające.
Ty i ja wciąż
żyjemy, wciąż mamy szansę tak jak figowiec z dzisiejszej Ewangelii. Choć już początek
Ewangelii wydaje się niedorzeczny, no bo jak tu mówić o figowcu w winnicy
pośród winorośli. Ale jak to mówię, wszędzie znajdzie się czarna owca. To
jednak człowieka nie przekreśla. Bóg nie zamyka przed nami bramy i nie
umieszcza tabliczki „wstęp wzbroniony”. Cierpliwie czeka. Bóg wychodzi
naprzeciw człowiekowi i szuka u niego owocu jego przyjaźni.
Oto
już trzy lata, odkąd przychodzę̨ i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie
znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?” (Łk
13,7)
Gospodarz ma już
plan… jednak zostaje on zmieniony na prośbę pracownika w winnicy. Musi być
zdeterminowany i znać się na rzeczy skoro walczy o jakieś jedno drzewo. Figowiec nie przyniósł żadnego owocu, żadne
nawozy nie skutkowały on jednak chce zostawić i jeszcze poczekać... Ale jest
coś takiego jak „nawóz ostatniej szansy”. Jako ludzie często wydajemy wyroki „z
ciebie to już nic nie będzie”. Co jak co ale „czarnowidztwo” mamy opanowane do
perfekcji. Przecież każdy z nas chciałby zobaczyć owoce swojej pracy. Każdy z
nas ma marzenie oglądać, że ktoś przez niego stał się żywy. Może jednak warto obrać taktykę Pana Boga,
który ciągle w nas inwestuje i przestać być cyborgiem wymieniającym komunikaty,
ale samemu stać się żywym. Dać się poprowadzić Bożemu działaniu i dawać życie
przyschłym, może jakimś nieodżywionym drzewom. Dać życie, obudzić do wiary,
wyrwać ze smutku do radości, skierować od zła do dobra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz