niedziela, 31 października 2021

PERSPEKTYWA

 


Wraz ze zmieniającymi się okolicznościami, wraz z umykającym czasem zmienia się perspektywa. Trwała zmiana może nastąpić tylko w Bożej Obecności. Nie da się bez Jego miłującej Obecności ogarnąć pewnych rzeczy i sytuacji. Boża obecność nie jest krótkotrwała ona jest nieustanna. Zamyka się w słowie JESTEM.  Boża Obecność nie jest po to, żebyśmy się na chwilę lepiej poczuli. Nie jest jak tabletka przeciwbólowa. W spotkaniu z Bogiem mamy odnaleźć moc i mądrość do tego, aby jeszcze lepiej stawiać czoła wyzwaniom rzeczywistości, w której żyjemy. Pan Bóg chce pomóc nam odkryć, czego potrzebujemy, nad czym powinniśmy pracować, w czym mamy się nawrócić, co podjąć, a co zostawić. W Jego Obecności możemy toczyć i zwyciężać nasze wewnętrzne bitwy, przebaczając innym, ucząc się radzić sobie z własnymi emocjami, możemy zmieniać perspektywę i sposób myślenia o tym, co nam się przydarza. Zaakceptować i twórczo myśleć kiedy coś podobnego nam się przydarzy. Zmieniać perspektywę na stałe!

Pan będzie rozciągał nasze serca i umysły, gdy pozwolimy Mu się dotknąć. Nie jest to łatwe i szybkie przedsięwzięcie, trzeba czasem naprawdę wiele cierpliwości. Słowo Boże mówi, że „cierpliwy do czasu tylko dozna przykrości, ale później radość dla niego zakwitnie” (Syr 1, 23)

Cierpliwość w walce jest ważna cechą. Może wiele spraw nie jest załatwionych tak jak powinno być... Wiele niewyjaśnionych i niejasnych okoliczności. Niejasności i cienie zostaw Jezusowi. Jego mocą da się wszystko. To On jest Zbawicielem, nie ja ani nie ty.

Od bicia ręka boli (ktoś mi o tym przypomniał ostatnio trochę w innym temacie, za co mu dziękuję), ale po co bić skoro można od razu błogosławić mocą Jezusa Chrystusa.

Słuchaj.... kochaj Mnie całym sobą, kochaj bliźniego - to mówi dziś Pan. Miej ufność, że Pan zmienia już trwałe perspektywę twojego patrzenia na Jego perspektywę.

niedziela, 24 października 2021

SPOTKANIE

 


Nieprzypadkowe bo wyczekane. Spotkanie Bartymeusza i Jezusa. Bartymeusz musiał słyszeć już wcześniej o Jezusie. Musiał słyszeć o jego cudach. Siedział przy drodze, żebrał. Był niewidomy, nie mógł widzieć uzdrowień, które Jezus czynił , ale doskonale o nich słyszał. Jeden zmysł zabrany, drugi natomiast bardziej wyostrzony. Czekał na zmianę swojego położenia, na zmianę którą mógł rozpocząć tylko z pomocą Jezusa. Gdy usłyszał o nadejściu Jezusa głośno krzyczał. Wielu ludzi go uciszało. Pewnie ludzi, którzy nie mieli dla niego nic do zaoferowania, nie umieli mu pomóc lub po prostu nie mieli na to ochoty (bo po co się babrać). Pewnie zrezygnowani twierdzili „jemu i tak już nic nie pomoże”. Bartymeusz jednak krzyczy jeszcze głośniej. Nie rezygnuje, nie poddaje się bo w Jezusie jedynie pokłada nadzieję.

Przywołany przez Jezusa, może w końcu na serio zauważony, dostępuje łaski. Może rzeczywiście ktoś  na serio dostrzegł to, że potrzebuje pomocy. POMOCY, nie morałów, nie biadolenia nad jego losem, nie plotek ale faktycznej pomocy.

Jak często my słyszymy wokół siebie „jemu i tak już nic nie pomoże” „ona już przegrała”. I tym samym umywamy ręce od faktycznej pomocy. Nie gadanie, a wyciągnięcia ręki, przynajmniej podjęcie próby.  

Zdarza się tak, że ktoś tę pomocną dłoń odrzuca, wtedy pozostaje „krzyczeć” do Pana. Krzyczeć czyli nieustannie prosić o łaski.” Proście, a będzie wam dane, szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą.” (Mt. 7,7-8)

Bartymeusz zostawia płaszcz, zostawia coś co miało dla niego największą wartość. Czasami warto zostawić coś co może mieć największą dla nas wartość i pójść z zaufaniem za Panem. Pewne sytuacje, osoby i wydarzenia tylko On może wyprostować, uzdrowić, rozwiązać.

niedziela, 17 października 2021

ASPIRACJE

 



Nie zawsze to o co prosimy jest dla nas konieczne czy dobre. Bóg wie, co dla nas najkorzystniejsze. Chociaż my inaczej to widzimy to jednak ON jak nikt inny zna się na rzeczy. Ma nieskończone wejrzenie w wydarzenia naszego życia.

Dzisiejsza Ewangelia dużo mówi o władzy. Władza, która jest lękiem o utratę pozycji, o zmianę traktowania jest bardzo niszcząca. Ludzie, którzy nie potrafią pewnych rzeczy, osób, miejsc zostawić „palą wszystkie mosty” z obawy, że za chwilę ktoś może zająć ich miejsce. Wszystko co wokół jest tak naprawdę przez taką osobę zabijane. Ciągłe patrzenie na to ile mam, kogo znam, co z tamtym czy innym człowiekiem mogę zrobić, do czego mi się „przyda” jest zabiciem.

Według Ewangelii bliski Jezusowi nie jest ten człowiek, który siedzi obok Niego. Powiedzmy ma władzę. Bliski jest mu ten człowiek, który jest Jego naśladowcą. Jakub i Jan wypowiedzieli swoje ukryte pragnienia o „miejsce” blisko Jezusa na głos. Jak widzimy w dalszej części pozostałych dziesięciu również miało podobne aspiracje. Jednak nie ujawnili się z nimi. Może się wstydzili, może zwyczajnie było im głupio po tym co usłyszeli od Jezusa parę wersetów wcześniej.  Słyszeli co ma się stać. Dalej w nich siedzi to stwierdzenie które można by sparafrazować „ No przecież tyle zostawiliśmy, poświęciliśmy dla Ciebie… opuściliśmy wszystko, poszliśmy za Tobą (Mk 10,28), a może jednak jakaś nagroda po tych wszystkich ofiarach. Jezus odpowiada jakby na ich rozterki:  Syn człowieczy nie przyszedł, by mu służono lecz aby służyć” (Mk10,45).

Czy nie jest tak samo z nami?

Jezu zniosę to wszystko, poniosę tę ofiarę… ale pamiętaj potem nagroda. Spodziewamy się owoców naszej pracy już teraz… natychmiast…w trybie błyskawicznym. I nie ma. I bardzo dobrze!

Bo coś nam Jezus „zabiera”, bo coś „komplikuje”, bo coś „zmienia”. Pokazuje mi i tobie, że bez Niego to wszystko jest puste i bez wartości. Bo to do czego się przyzwyczailiśmy, to czego się nauczyliśmy, co dla nas jest już takie bezpieczne, miłe, dobrze znane, prosperujące…nie potrzebuje już Boga.

Pan Bóg czasem miesza byśmy się nie przypalili (nie moje słowo). Daje nam coś co pozwoli znów zwrócić wzrok w Jego kierunku.


niedziela, 10 października 2021

MOŻLIWOŚĆ

 


Czy zastanawiałeś/ aś się kiedyś co myśli o Tobie Bóg kiedy na ciebie patrzy? My widzimy siebie w bardzo okrojony sposób. We własnym mniemaniu o sobie, świecie, o drugim człowieku upatrujemy sobie ideał, albo przynajmniej względną prawdę. Ale jak wielokrotnie się dowiadujemy…. Najgłębszą i najtajniejszą prawdę o nas zna tylko Bóg. Sami w swojej wolności decydujemy na co zwracamy swój wzrok, co zaprząta naszą uwagę. Przeważnie odnosząc dziesięć zwycięstw, najbardziej pamiętamy, że odnieśliśmy jedną klęskę czy przegraną. I na niej się skupiamy. Skupiamy się na jednej kropce mimo tego, ze wokół cała kartka jeszcze nie zapisana. Bóg patrzy inaczej. I chwała JEMU. On nie skupia się na jednej porażce, ale widzi dziesięć zwycięstw mniejszych i większych. Widzi szansę i możliwość obrotu spraw tak, by mnie i ciebie uszczęśliwić. Wiara to niesamowita rzecz. Tam gdzie my widzimy ciemność, tam już przebija nikły promyk światła. Mimo tego, że w naszym życiu wielokrotnie się gubimy, idziemy nie w tym kierunku. Mimo tego, że wydaje nam się „nie nadaję się” „jestem za mały, za krucha”  „nie dam rady, że nasza praca nie przynosi efektów. A nawet jeśli… Liczy się to co masz w sercu, a jeśli masz w sercu pragnienie służby to już odniosłeś/aś zwycięstwo. Jeśli na ten moment nie ma działania, to trzeba zadbać o myślenie miłosierne.

Aby to miłosierne myślenie „uaktywnić” trzeba niejednokrotnie wyjść z obszaru niechęci. Niechęci do samego siebie, niechęci do drugiego. Otwarte braterstwo- jak mówi papież Franciszek niezależnie od bliskości fizycznej, miejsca urodzenia. Jeśli chcesz żyć potrzebujesz miłości. Miłość dająca życie to miłosierdzie. Miłość miłosierna potrafi przebić się przez wymianę dóbr, przez niedomówienia, przez niedomagania. Nic tak nie zmienia jak miłość. Czemu nie zacząć od zmiany, od otwarcia na Miłość przez duże M ?

Pan Bóg nie jest jak gumka, która wymaże wszystko, sprawi, że zapomnimy o bolesnych doświadczeniach, pozwoli jednak zrozumieć i zaakceptować to, co dzieje się w naszym życiu. Daje mi i tobie niezliczone MOŻLIWOŚCI na powrót. Tak jak dziecko uczy się przez upadki, zadrapane kolana tak w naszym życiu uczymy się przez upadki. Było by całkowicie nudno, gdyby każdy nasz upadek kończył się upadkiem na cukrowe pianki. Żadnej nauki! „ Nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo kogo miłuje Pan, tego karze, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje”. (Hbr 12,  5-6)


Tęsknię za... niebem

  Zaczynamy Adwent.... Ewangelia pierwszej niedzieli kreśli program jaki każdy z nas może podjąć w tym czasie. Czas oczekiwania powinien być...