niedziela, 14 września 2025

Łąka

 


Miesiąc minął od zakończenia jednej i rozpoczęcia kolejnej pielgrzymki w tym roku...                         Co mi odbiło sama nie wiem. Choć wytłumaczeniem może być hasło tego roku "pielgrzymi nadziei". Każdy z nas przecież nosi w sobie nadzieje, że jego życie będzie spełnione, wyda owoc, a na pewno przyniesie szczęście. Czy to jednak chodzi o to życie, tu na ziemi? Czy prawdziwe szczęście można znaleźć, zyskać na tym świecie?

A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. J 3,14

Patrząc na nasze życie, na codzienne trudy, przeciwności ale też radości i wzruszenia można rzec przecież to obraz pielgrzymi. Nasze życie bowiem to droga, pielgrzymka. Gdzie raz doświadcza nas słońce, a raz mokniemy w strugach deszczu. Innym razem czujemy każdy milimetr naszego ciała, które daje o sobie znać, że dalej już nie idę, a jeszcze innym razem idzie się nam tak lekko jakbyśmy szli po mięciutkiej trawie skąpanej w rosie. Każdy niesie swoje intencje, każdy niesie swój krzyż patrząc na krzyż Chrystusa idący na czele. Jezus nam towarzyszy i nas prowadzi. Nie kto inny jak sam JEZUS. On widzi nasze wysiłki. Patrzy i przemienia w czasie właściwym. Najwłaściwszym! 

Nikt przecież nie kocha jak ON, bo nikt nie zna ciebie tak do końca jak ON. 

Nawet jeśli wydaje Ci się, że tkwisz w martwym punkcie to wtedy właśnie z tej głębiny wyprowadza cię Bóg. Wyprowadza i daje siłę, daje światło i wskazuje kierunek, by iść dalej.

Na koniec jednej z pielgrzymek każdy pielgrzym otrzymał prezent: mały flakonik wypełniony nasionami z napisem "ziarno tej drogi".  I choć łąki z tego nie będzie to jednak wiem, że ziarno tej drogi na pewno wyda łąkę w moim sercu. To, co zasiane w głębinie- ziarno, które najpierw musi obumrzeć wyda plon, wyda piękny owoc, kwiaty. Bóg odpowiednio się o to ziarno zatroszczy, oczyści, będzie dbał. Ze względu na takiego ogrodnika można i warto stracić wszystko. Wszystkie zewnętrzne łuski, skorupki. Warto je stracić! 


niedziela, 31 sierpnia 2025

POWOLI



 Każdy proces dokonujący się w życiu czy jest to projekt jakiegoś nowego urządzenia czy też proces duchowego rozwoju, przemiany charakteryzuje się odpowiednią ilością czasu, którą trzeba przeznaczyć na osiągnięcie pożądanego rezultatu. Pewnych rzeczy nie można przyśpieszyć, wycisnąć więcej, by było szybciej. Z jednej strony życie wiary porównywane jest z budowlą, ale tę budowlę wznosisz "całe życie" nie przez rok, dwa lata. Budowla życia wiarą wymaga wielu starań, rezygnacji, zaciskania oczu i zmagania się. 

Może budujesz już kilka lat, ale wciąż upadasz, wahasz się czy to aby na pewno to. Może szukasz człowieka, który w mgnieniu oka pokaże Ci, że to co robisz ma sens, to czym się zajmujesz przynosi owoce. Może myślisz o sensie działań, rekolekcji, kolejnych modlitw. Może chciałbyś już, a wciąż jest jeszcze nie. 

Do wszystkiego potrzeba czasu. Jest odpowiednia pora na wszystkie sprawy pod słońcem (Koh 3,1). Jeśli w przepisie na ciasto jest napisane, żeby "piec w temperaturze 180 stopni przez 40 minut" to bardzo ryzykowne jeśli zmienisz temperaturę na 200 stopni i czas skrócisz do 20 minut. Wierzch ciasta będzie gotowy bardzo szybko natomiast wnętrze pozostawi wiele do życzenia. 

Nie szukaj podpórek, nie szukaj tyczek, rusztowań. Nie szukaj dróg na skróty. Nie szukaj pierwszych miejsc, które w twoim mniemaniu pozwolą Ci odkryć twoją wartość. 

SZUKAJ BOGA! Powoli, dokładnie...

Szukaj Tego, który nie popełnij błędu stwarzając.

Tego, który kocha Cię miłością większą niż twoja własna matka.

Tego, którego miłość jest potężniejsza niż śmierć, a żar jej to żar ognia (Pnp 8,6)

Tego, którego ocean miłości stara się pochłonąć małe morza twoich zmagań, smutków i rozczarowań.

Tego, który chce "zedrzeć" z ciebie łachmany, które na siebie wkładasz, a chce dać ci szatę weselną. 

Tego, który posadzi cię przy sobie, najbliżej w wiecznym TERAZ.


poniedziałek, 6 stycznia 2025

SENS w BEZSENSIE

 

Jezus Chrystus jest przedwiecznym Słowem, jest Tym, które niesie w sobie sens wszystkiego. 
Greckie znaczenie słowa „logos” tłumaczy się właśnie nie tylko jako słowo lecz dodatkowo sens, głębię. Bóg wychodzi ze swym Słowem pierwszy. Posyła na świat swego jedynego Syna. W ten sposób rozpoczyna bliską relację z człowiekiem, by być Bogiem z nami. Od Niego pochodzi wszelki początek bytów i czasów. 
Jeśli ta relacja jest dla Ciebie obojętna, jeśli się nie odzywasz to znaczy, że uciekasz od relacji z Bogiem. Jeśli uciekasz od relacji z SENSEM, twoje życie staje się bezsensowne.
 Zadaj sobie pytanie… Jak często tego słowa nadużywasz mówiąc np „to bez sensu”. Bezsens to stan w którym pogrążamy się w śmierci. A skoro SENS przyszedł na świat w osobie Jezusa Chrystusa to niezgodnym z naszym powołaniem jest pogrążanie się w tym stanie. 
Jak to zrobić, by temu stanowi nie ulec? Jesteśmy zaproszeni do odkrywania sensu w naszej codzienności. W tym, co aktualnie przeżywam. Nikt nie mówi, że jest łatwo… Każda minuta, każdy gest, każde spotkanie naszego życia ma głęboki – w Bogu zakorzeniony – sens! Chciejmy ten sens odczytywać. Odkrywajmy nawet najmniejsze dobro. Jeśli posiadamy obrus, a w obrusie jakąś małą drobną dziurkę, to staramy się chwytać tam, gdzie materiał nie jest uszkodzony. Światło świeci w ciemności, nie eliminując jej całkowicie. Nadzieja jest niczym promyk. Rozprzestrzenia się, zaraża można powiedzieć przechodząc z serca do serca.
Może warto z nowym rokiem nad biurkiem, łóżkiem, na lodówce zawiesić sobie kartkę z napisem "to wszystko przeminie" (jak sen). To, co nas spotyka, to wszystko przeminie, trzeba to tylko przetrwać z nastawieniem, by widzieć w tym Boże prowadzenie. Bóg posługuje się wydarzeniami, nie argumentami. Chce nam pokazać jak jesteśmy dla niego ważni, jak bardzo nas kocha. Ważnym i kochanym dla Niego jest też nasz brat/siostra (ten obok). Stąd takie ostatnie "moje" odkrycie. 
NASZE ŻYCIE WCALE NIE POLEGA NA CIĄGŁEJ DYSPOZYCYJNOŚCI, LECZ NA WZAJEMNOŚCI. 
Weźmy sobie do serca takie doświadczenie, że tyle mam ile daję. 

 Bądźmy świadkami SENSU dziś i każdego dnia w nowym roku!

niedziela, 1 grudnia 2024

Tęsknię za... niebem



 Zaczynamy Adwent.... Ewangelia pierwszej niedzieli kreśli program jaki każdy z nas może podjąć w tym czasie. Czas oczekiwania powinien być czasem pozbywania się z serca zbędnego balastu tak, by „nie było ono ociężałe”, a gotowe na przyjście Pana. Bóg, który nas kocha i z jeszcze większą czułością mówi do nas „uważajcie”. Oddajcie swoje troski, przywiązania, zabieganie, JA JESTEM, by wam pomóc, by wszystko z wami poukładać. I choć Adwent jednoznacznie kojarzy się z czekaniem na Święta Bożego Narodzenia to jednak warto pójść głębiej. Do czekania i tęsknoty, która drzemie w każdym sercu. Tam na dnie naszego serca jest miejsce puste i nie da się tego miejsca „zapchać” czymkolwiek. Jest w nas tęsknota i pragnienie choć wielu z nas na pewno nie zdaje sobie z tego sprawy. Dlaczego pomimo posiadania wszystkiego czegoś nam brakuje. Miejsce w naszym sercu, które pomimo usilnych starań i zabiegów wywołuje w nas poczucie pustki należy do Boga. Ten, kto chce być uczniem Pana musi przejść przez oczyszczenia, aby Chrystus mógł się nim posłużyć w pełni.

Stanowczo lepiej mieć dłonie otwarte i puste niż zaciśnięte trzymające kurczowo władzę, pieniądze czy ambicje i inne tego typu rzeczy... Wszystko to odciąga naszą uwagę i zabiera nam pokój. Powoduje smutek, niemoc, frustrację.  „Niespokojne jest serce moje dopóki nie spocznie w Tobie”- pisał św. Augustyn i jest w tym 100 % prawdy. Co może nas na powrót skupić na tym, co najważniejsze? Jezus nie zostawia nas bez recepty, poddaje nam sposoby. Tym sposobem jest modlitwa i czuwanie. Zachęca „Nabierzcie ducha i podnieście głowy..”. Tak jakby mówił „nabierz mojego Ducha, naczerp Mojej Miłości, podejmij próbę walki ze słabością i patrz na CEL, patrz na mnie, nie trać Mnie z oczu”.

Zatem z ufnością wkroczmy w Adwent. Niech będzie to czas „rozbrajania”, „rozkręcania”, zwrócenia uwagi na Przychodzącego. 

poniedziałek, 11 listopada 2024

ODWRÓCONA DRABINA


 Często w tłumaczeniu dzieciom i młodzieży rzeczy z którymi ja też mam problem posługuję się zdaniem z Pisma Świętego Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami - wyrocznia Pana.  Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje - nad waszymi drogami i myśli moje - nad myślami waszymi” Iz 55,8-9. Jak dobrze jest zdać się na Boga... Jak dobrze, że On Wszechmocny wszystko ma pod kontrolą. Można czuć się bezpiecznie. Wiele pytań tak mało odpowiedzi. A Pan Bóg to wszystko ma w swoich dłoniach i nie pozwoli nawet jednemu słowu spaść na ziemię, ani jedna twoja łza się nie zmarnuje. Rozważając wszystko w perspektywie wieczności, w Bożej perspektywie nic nie jest nazbyt przerażające. Przebywanie z Bogiem da nam potrzebne światło, wskaże odpowiedni kierunek. Nie zasłaniajmy się prawami, nie trzymajmy się kurczowo zasad i nakazów zewnętrznych. Trzymajmy się Boga i tego co wypływa z naturalnej woli człowieka do posłuszeństwa Stwórcy. Sytuacje, osoby, które nas spotykają może zwłaszcza te trudne stają się dla nas niczym trampolina. Ja sam i moje wady też mogą być tą trampoliną.  Trzeba nauczyć się żyć z chwastami. A przy tym wszystkim zachować najbardziej pożądaną cnotę: pokorę. Tylko po drabinie pokory można wejść coraz wyżej jednocześnie schodząc w dół. Stając się małym i zależnym od Pana Boga we wszystkim. Pomimo całego bagna, które w sobie nosimy, mamy też dostatecznie wiele, by Pan Bóg uczynił z nas świętych. Jeśli oczywiście to nasze bagno uczynimy sposobnością do otwarcia, przyjęcia i dzielenia Bożej miłości i łaski.
***************************************************************************
Dajmy wszystko, jak uboga wdowa z niedzielnej Ewangelii. Oddajmy wszystko, by otrzymać wszystko. Człowiek, który wedle dzisiejszego świata jest nikim, do niczego się nie nadaje staje się najskuteczniejszym narzędziem, gdyż Bóg w jego słabości i biedzie okazuje swoją moc i bogactwo łaski.

 

niedziela, 6 października 2024

Nierozerwalność

 


Życie z Jezusem to życie na pełnej petardzie

Pierwsi Apostołowie dobrze o tym wiedzieli.  Życie z Jezusem i wzięcie Go na przewodnika w życiu czy to małżeńskim czy kapłańskim czy zakonnym to bezustanna walka o nasze i naszego Umiłowanego serce, to życie pełne wymagań i poświęceń. 

Odpowiedzmy sobie jednak na pytanie czy nie taka jest PRAWDZIWA MIŁOŚC? 

Skoro mówimy o prawdziwej miłości czyli tak naprawdę temu czemu się oddajemy realizując powołanie zgadzamy się na ..... krzyż. Nie da się iść przez życie bez niego. Rozsądek podpowiada, że od trudności raczej stronimy. Od bólu cielesnego szukamy lekarstwa, od bólu psychicznego szukamy pomocy psychiatrycznej czy psychologicznej. Od trudu uciekamy, zwiewamy kiedy pojawiają się wyżyny.  Zwiewamy bo nie widzimy celu tylko to, co trudne i wymaga wysiłku. Czy my chcemy te wyżyny w ogóle osiągnąć?

Jest jednak taki rodzaj cierpienia od którego nie uciekniemy czyli jest ono konieczne. Tylko uciekając od tego co konieczne stajemy się niewolnikami. Jeśli będziemy robić co chcemy we wszystkim staniemy się niewolnikami samych siebie. Kto chce być uczniem ma się zaprzeć samego siebie. Ci co robią to co chcą kończą na tym, ze muszą robić to czego nie chcą. Fałszywa wolność prowadzi do grzechu, smutku. Kiedyś rozmawiając z jednym księdzem usłyszałam "jak tak będzie dalej, jak nie podziękują, nie będą szanować to się pożegnam". Warto tu przypomnieć sobie słowa Jezusa... "Mnie prześladowali i was prześladować będą..."

To co nierozerwalne niech będzie nierozerwalne.

Jeśli zrezygnujemy z walki o wierność czyli unikania zła i wybierania dobra; z rozeznawania tego, co powinniśmy czynić; jeśli zrezygnujemy z demaskowania pokus złego ducha i wybierzemy święty spokój, wtedy wcześniej czy później wpadniemy w zatwardziałość serca, znieczulenie i zagłuszenie sumienia. Wielu ludzi tak żyje i w czasach Jezusa wielu szło tą drogą chociażby w trudnej kwestii małżeństwa: Jeśli mężczyzna miał problemy w małżeństwie, wystarczyło napisać list rozwodowy i oddalić żonę. Życie małżeńskie wymaga ciągłego dialogu i wyrażania uczuć, przebaczania, wyrozumiałości i kompromisów. A przede wszystkim oparcia na Chrystusie, jako Fundamencie. Nie ma racji bytu na dłuższą metę, gdy rządzi nim egoizm, brakuje miłości gotowej do poświęceń, pokory i wdzięczności za wszystkie małe gesty dobra i życzliwości.

Skoncentruj się na wierności dziś w tym momencie, w tym w czym aktualnie jesteś. 

niedziela, 22 września 2024

Logika

 



W ostatnim czasie towarzyszy mi przekonanie o tym, że im większa jest miłość z którą czynimy jakieś poświęcenie tym więcej przestrzeni robi się w naszym sercu dla Bożej mocy. Może poświęceniem jest aktualna sytuacja z którą się zmagamy, może jakieś doświadczenie, może niesłuszne słowo wypowiedziane pod naszym adresem. Poświęceniem mogą być jakieś zerwane relacje, które być może były tak bardzo przez Ciebie hołdowane i dla  ciebie ważne i którym naprawdę chciałeś się oddać, a one się rozsypały.

Poświęcenia, ofiary... strasznie tego nie lubimy. To zupełnie tak samo jak uczniowie, którzy szli za Jezusem. Jak tylko słyszeli o ofierze Pana Jezusa, o Męce i Krzyżu wypierali to lub udawali, że nie słyszą lub się boją...Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. Najgorsze jest to, że nie pytają... może uważają, że wiedzą lepiej, może do niewiedzy nie chcą się przyznać. Przecież dopiero co rozmawiali o pozycji, którą ma zapewnić im Jezus, a tu taka gafa, która może ich zdyskwalifikować. Ludzka logika jest zupełnie inna niż logika Jezusa- Boga. Jezus objawia się jako zwycięzca z pozycji krzyża. Jednak od kogo bardziej i mocniej możemy nauczyć się poświęcenia i ofiary jak nie od samego Jezusa. Bardzo często widzimy jak Apostołowie trudność, wyrzeczenie, cierpienie ale nie dostrzegamy celu. Nie wierzymy słowom Jezusa, który mówi, że po Męce i Krzyżu będzie zmartwychwstanie. Nawet jeśli na naszą głowę sypią się gromy, nawet jeśli obrzucają cię błotem, nawet jeśli rzucają na Ciebie fałszywe oskarżenia, nawet jeśli...(tu możesz naprawdę pomyśleć o tym, co cię aktualnie spotyka trudnego) To Bóg jest z tobą.

Tylko PYTAJ, DOWIADUJ SIĘ, CZEKAJ NA ODPOWIEDŹ i SŁUCHAJ.

 Im bardziej żyję z definicją siebie której nauczyłam się od Pana Boga tym bardziej potrafię się przeciwstawić definicjom narzuconym lub narzucanym mi przez innych. Tylko to, co jest prawdą moze stanąć w obecności PRAWDY. 

Łąka

  Miesiąc minął od zakończenia jednej i rozpoczęcia kolejnej pielgrzymki w tym roku...                         Co mi odbiło sama nie wiem. C...