niedziela, 3 kwietnia 2022

SPOTKAĆ

 


Łzy, smutek, trudności, rozdzieranie serca, niepewność, lęk… znamy te uczucia bardzo dobrze. Niekiedy zdaje się nam, ze to nie minie, że jesteśmy pogrążeni tak bardzo w rozpaczy, żalu, że zdążamy tylko w przepaść.

Wielki Post cały czas zdaje nam się wołać „jest szansa”. Jeśli trwamy w Jezusie, łzy, trudności nie mają ostatniego słowa. To szatan chce nam wmówić, że nie podołamy, nie damy rady. Chce nas ogłuszyć, wpędzić w kąt samotności, beznadziejności. Pragnieniem Boga jest odmiana naszego losu, byśmy przez przebaczenie doświadczyli pokoju i radości. „Odmień znowu nasz los o Panie jak odmieniasz strumienie na Południu, Ci którzy we łzach sieją, żąć będą w radości” Ps 126.

Beznadziejnie, bez sensu, bezcelowe, do bani… to nie jest język wierzącego w moc Chrystusa człowieka. Dzisiejsza ewangelia pokazuje nam spotkanie z kobietą- grzeszną kobietą, mającą świadomość swoich wad, grzeszności. Była winna, była grzesznicą… ale ludzie nie mają prawa stosować kary. My często Panem Bogiem „manewrujemy” mówiąc, że powinien zadziałać tak, a nie inaczej. Jak to dobrze, że Jezus nie osądza jak ludzie. Patrzy na całość naszego życia. Na wszystkie wybory, decyzje, zmagania, na naszą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.

Dla Jezusa nie jesteś pionkiem na szachownicy, który po paru ruchach może z szachownicy wylecieć. Jesteś kimś absolutnie wyjątkowym. Kimś kto zasługuje na spotkanie z Nim jak kobieta grzeszna. Kimś kto ma szansę na powrót jak syn marnotrawny. Uznaj to, że jesteś grzeszny, lecz uznaj też to, że masz pewny ratunek w Jezusie.

Lecz Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi.  A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem».  I powtórnie schyliwszy się, pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta stojąca na środku.  Wówczas Jezus, podniósłszy się, rzekł do niej: «Kobieto, gdzież [oni] są? Nikt cię nie potępił?»  A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz». J 8, 8-11

Warto zwrócić uwagę na pozycje kobiety, która prawdopodobnie leży na ziemi przestraszona. Nie jest w stanie nawet podnieść wzroku, bo najchętniej zapadłaby się pod ziemie ze wstydu. Jezus musi się nachylić, czyli zejść do przestrzeni grzechu, aby podnieść tą kobietę. Jezus tak samo działa w naszym życiu. Wchodzi w przestrzeń grzechu, aby pomóc nam wstać. Jezus musi zostać zaproszony przez nas do naszej przestrzeni grzechu, aby mógł nas z niej wyciągnąć. Błędem jest, kiedy uważamy, że sami sobie damy radę.

Nie damy sobie rady sami, zaczynamy okłamywać samych siebie. Jak alkoholicy, którzy uważają, że sobie poradzą. Często wydaje nam się, że przestrzeń grzechu, jest miejscem nad którym możemy zapanować.

Jedynym pewnym jest JEZUS CHRYSTUS.

 


Tęsknię za... niebem

  Zaczynamy Adwent.... Ewangelia pierwszej niedzieli kreśli program jaki każdy z nas może podjąć w tym czasie. Czas oczekiwania powinien być...