niedziela, 26 września 2021

KROK

 


Co robię w imię Jezusa, czy cokolwiek robię w Jego imię. Czy traktuję wszystko i wszystkich jako prywatny folwark dla zdobycia sławy? Jezus bardzo mocno nam ufa. Ufa, że dobrze wykorzystamy dany nam czas, dany nam dar, daną nam misję. W dzisiejszej Ewangelii upomina Jana, który widocznie szczycił się tym, że obok siebie ma Mistrza:  Przestańcie zabraniać mu, bo nikt, kto uczyni cud w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”.  Nie ma takiego kroku, którego nie warto byłoby zrobić, aby uratować drugiego człowieka. Nie możemy też odmawiać tego kroku temu kto naszym zdaniem się do tego zupełnie nie nadaje: „nie tak bowiem człowiek widzi, jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce”( 1Sm 1, 6-7). Bóg posłużyć się może nawet najlichszym narzędziem, a może nawet najbardziej kiedy narzędzie jest liche. 

 Bardzo niebezpieczne jest poczucie spełnienia takiego „na amen”, poczucie nadawania się, poczucie pewności. Jedyna pewność jest w Bogu. Wszystko bowiem jest na chwilę, na jakiś czas. Jesteśmy w tym miejscu, a nie innym spełniamy misję i idziemy dalej. Zmieniają się relacje, czasem coś pod wpływem przemierzania etapów się zwyczajnie kończy. Świadomość drogi,  świadomość tego, że ciągle jest coś przed nami. Świadomość czegoś straconego, straconych szans, przyjaźni, relacji. Dopóki droga jeszcze trwa mamy kolejne szanse. Oczekiwanie na coś na kolejne etapy drogi jest elementem wrośniętym w nasze życie.

Osioł w Shreku pytał „daleko jeszcze?”. My ciągle takie pytania kierujemy w stronę Pana Boga : A czemu, a dlaczego, a po co, a kiedy? Każdy może dopisać tu własne pytanie. Przed nami są piękne rzeczy. To co przed nami jest warte największego zachodu. Nie przestawaj być ani na chwilę tam gdzie jesteś. To twoje miejsce na ten moment. Nie wybiegaj pytaniami naprzód. Jezus instruuje nas na bieżąco, co jak co ale jest najlepszym architektem ever.

 

niedziela, 19 września 2021

SEZON


Określenie którego używać można na różne sposoby i w różnej konstelacji. Może być np sezon związany z pogodą letni lub zimowy. Sezon na jakieś owoce. Sezon na sport. Sezon filmowy. Sezon na ... No właśnie. Pewnie każdy z nas ma za sobą nie jeden sezon. Ale czy można o sezonie powiedzieć w odniesieniu do drugiego człowieka. Jeśli nie traktuje się drugiego poważnie to pewnie tak. "Sezon na przyjaźń" mija. Miłość się wypala. A przecież drugi człowiek obok Ciebie to nie poduszka, opcja drugiego planu, lub terapeuta dla twojego emocjonalnego uzdrowienia.
Wartość taka jak miłość nie jest sezonowa.
***
Tym co sprawia że człowiek może pokochać samego siebie jest to że pokocha go ktoś inny i spojrzeniu kogoś innego odkrywa on że jest godny miłości. Jedno jest pewne i to jest niesamowita prawda. U Boga nie ma sezonowości. Jest ciągle JESTEM. Relacja która nie ma zmienności, nie ma okresów ciszy, interesowności i wykorzystania. Człowiek jest dla Niego bezcenny, jest wartością za którą Jezus Chrystus oddał życie. Ten, który jako jedyny po krzywych liniach naszego życia może pisać prosto.

***
Dzisiejsza Ewangelia o "pierwszych stołkach" doskonale pokazuje, myślenie człowieka. Dlaczego jest w nas tyle pychy, skupienia na sobie "instant"? Bo za mało w nas wiary, że Jezus każdego wyciąga z bagna i stawia na równi. Bo chcemy zachować wszystkie opcje. Lepiej spadać i stracić kontrolę wprost w ręce Ojca niż trzymać się kurczowo zewnętrznych zasad które tak czy tak po kryjomu łamiemy. Być ostatnim, pustym ale świadomym swojej nędzy i ufnym w moc napełnienia miłością.

niedziela, 12 września 2021

SZKOŁA

 


Jezus zabiera nas do szkoły. Pyta każdego z nas indywidualnie. Każdego innym sposobem chce nauczyć bliskości i relacji. Tylko od nas zależy czy tej relacji będziemy chcieli się nauczyć czy też nie. 

„Za kogo ludzie uważają Syna człowieczego?” Jezus pyta najpierw o ludzi… Pyta czy świat wpłynął na moją i Twoją relację z Nim? Czy ta relacja jest bardziej zażyła, mocniejsza czy może pod wpływem tego co „światowe” osłabła. Bo nikt już tak nie robi, bo….Może czasem sami sobie ustalamy nieświadomie, że Boga nie ma. Każdy może dopowiedzieć za siebie. I to nie chodzi tylko o ludzi świeckich ale też o księży, siostry? Czy moja relacja z Panem jest taka bym mógł/mogła ze spokojem serca powiedzieć „Jezus jest moim Panem”.  Może ideałem byłoby odizolowanie, zamieszkanie w pustelni, z dala od…no właśnie problemów światowych. A potrzeba byśmy w tych problemach świata „siedzieli” i w te problemy zanosili Słowo Boże i samego Boga. Byśmy byli GŁOSICIELAMI, a nie WŁAŚCICIELAMI. Prawdy często nie pasującej, niewygodnej, mało przyjemnej, wymagającej.

„TY JESTEŚ MESJASZ”- to jest prawda, która ma być umocnieniem, życiodajną siłą.

Może Jezus pragnął, by uczniowie na własnej skórze doświadczyli Jego męki, konsekwencji bycia Jego uczniem. Może dlatego zwraca się do nich, by „nikomu o tym nie mówili”. Przecież wcale nie jest trudno powiedzieć w chwilach radości, ekscytacji „Jezus jest moim Panem”. Gdy przychodzą chwile trudne…Prawda o cierpieniu, bólu, trudnościach jest ciężka. Wielu jakby wiedziało „z czym to się je” może, by uciekło, zdezerterowało. I uciekali, zapierali się… Ciężko nam się przyznać do porażki, do błędu, że się pomyliliśmy, „w końcu miało być tak pięknie”. Tak się staraliśmy… ale staraliśmy się bez Niego.

Prośmy, o to byśmy umieli być głosicielami PRAWDY.

niedziela, 5 września 2021

JĘZYK

 


Daj się poprowadzić DOBRU przez duże D. Dzisiejsza Ewangelia można powiedzieć w skrócie to „pocisk miłości”, który zaserwowali głuchoniememu jego przyjaciele. Przyjaciele bo nikt inny „przynoszą” głuchoniemego do Jezusa i proszą, by go uzdrowił nakazując mu formę  czyli „jak ma to zrobić”. Jezus robi zupełnie coś innego wie, ze głuchoniemy jest daleko od Niego dlatego pobudza w nim wszystkie zmysły ( język, uszy). On jest Panem, dokładnie nas zna i wie czego nam potrzeba. Nie pcha się na siłę. Ale dokładnie wie jak zadziałać na każdego jednego człowieka. Sposobem jemu właściwym.

Tam gdzie Jezus dzisiaj przychodzi czyli w okolice Dekapolu roi się od bogatych i dobrze ustawionych w życiu ludzi. Niestety Co „dobrze ustawieni” nie mają ustawionej relacji z Jezusem są poganami. Jezus odchodzi na bok z głuchoniemym tak, by odsunął się od zgiełku, by rzeczywiście w pełni się otworzył. „Effatha”- otwórz się! – czyli oddaj wszystkie zmysły pod władzę tego, który jedynie może zaprzątać twoje serce i umysł.

Jezus wkłada palce w uszy bohatera dzisiejszej Ewangelii, śliną dotyka jego języka. To wymowny znak bliskości, relacji jaką Jezus chce nawiązać z każdym z nas. Pamiętamy na pewno nasz pierwszy dzień w szkole czy przedszkolu. Zapłakana mała istotka z wielkim plecakiem, załzawionymi oczami i kurczowo trzymającymi dłońmi ściskająca dłoń mamy czy taty. Tata lub mama kucali brali w dłonie naszą twarz i mówili „dasz radę, jesteś bardzo dzielna/y, kocham Cię”. Taką samą miłością obdarza Jezus głuchoniemego. Nie ma on imienia dlatego może reprezentować każdego z nas. Jezus zabiera Cię na bok, chce byś Mu się oddał. Kładzie palce w Twoje uszy być słuchał/a Jego głosu, byś miał/a język gotowy do opowiadania o wielkich cudach Jego miłości względem Ciebie. byś zaczął/zaczęła mówić językiem miłości. Mówi do Ciebie „dasz radę, bo Cię kocham, słuchaj Mnie a właściwie przeżyjesz wszystko co Cię spotka”.

Effatha- Otwórz się!

Tęsknię za... niebem

  Zaczynamy Adwent.... Ewangelia pierwszej niedzieli kreśli program jaki każdy z nas może podjąć w tym czasie. Czas oczekiwania powinien być...