niedziela, 7 lutego 2021

KOMETA


 Jeszcze nie wiem jaki wniosek z tego pisania powstanie aczkolwiek chcę podzielić się kilkoma myślami, które zrodziły się obserwując dzisiejsze niebo, słuchając „Komety” i otrzymując co kilka chwil prośbę o modlitwę.

„Jak kometa na niebie miga nam świat,    Dziś jesteś, a jutro nie…”                                                                                            

Patrząc na niebo widzimy jak poruszają się chmury, jest jednak coś niezmiennego. Tysiące spraw trudnych, ważnych, mniej ważnych, przynoszących uczucie bezradności, bezsilności, może beznadziei…to takie chmury. Choć na pierwszym planie te chmury są, to jednak zza nich wyłania się NIEZMIENNY, Ten, który wszystko trzyma w swej dłoni. Przede wszystkim chce trzymać naszą dłoń. Ale ja i Ty często wyrywamy swoją dłoń, jak małe rozkapryszone dziecko, wyrywające swoją rękę by iść swoją drogą.

Słowo Twe Panie trwa na wieki niezmienne jak niebiosa

To „mój pomysł”, „moje życie”, „jestem dorosły/a”, „nie robię nic złego” i tak się wyrywamy. Nie chodzi wcale o „pozbawienie wolności”. Wolnym jest człowiek, który daje swoje życie w ręce Stwórcy.  Zaskakujące, paradoksalne?

***

Niewolnik kojarzy nam się bardzo źle, raczej nie czyni niczego bezinteresownie. Jest zmuszony, ogarnięty strachem, jakimś marazmem. Sługa służy, by dostać zapłatę. Nie służy bezinteresownie. Prawdziwy sługa Jezusa Chrystusa to taki, który działa z miłością, bezinteresownie nie poszukując chwały, chluby, zauważenia, sukcesu. Bezinteresowność służby otwiera na dary miłości Boga.  Prawdziwy sługa jest wolny w dawaniu, a inicjatywę daje Jezusowi. Sługa nie powinien być większy od Mistrza. Nie chodzi o przytłoczenie wiedzą, intelektem, ale o dzielenie się sercem, sercem napełnionym MIŁOŚCIĄ BOGA. W jaki sposób to realizujemy w swojej codzienności? W końcu dziś jesteś, a jutro nie…

***

Myślę, że to jest najtrudniejsze dla wszystkich, dla mnie bardzo.. Chodzi o zwracanie uwagi - tak by powiedzieć, by nie urazić, by się nie obraził/a… Powiedzieć z miłością, nie wypominając, a napominając. Czasami jednak jedynym ratunkiem dla drugiej osoby jest dotknięcie dna, taki „solidny upadek komety”. Jeśli zrobiło się wszystko co po ludzku się mogło, to resztę trzeba zostawić Bogu. Bóg nie zostawia nikogo i podąży za każdym kto zgubi się w ciemnościach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tęsknię za... niebem

  Zaczynamy Adwent.... Ewangelia pierwszej niedzieli kreśli program jaki każdy z nas może podjąć w tym czasie. Czas oczekiwania powinien być...