niedziela, 13 czerwca 2021

NIEIDEALNA

 


Dwie sylaby mieszczące w sobie ogrom uczucia, miłości, ciepła, bezpieczeństwa, troski. Wspomnienia przeważnie zawierają mnóstwo cukierkowatości, ideału itp… Długo zbierałam się, by o niej napisać… Kobiecie nie idealnej, kobiecie zapracowanej, zmagającej się z wieloma rzeczami, problemami.. Kobiecie- mamie- mojej mamie. I nie będzie to opowieść usłana w kwiaty, nie będzie to też pochwalna pieśń, choć moje osobiste doświadczenie mówi mi, że była święta.

Moja mama.. dziś już jej nie ma tutaj na ziemi, choć na pewno i wierzę w to mocno czuwa nade mną patrząc z góry. W pamięci i w sercu zawsze zostanie jej obraz. Kobieta nie idealna. Z wadami i słabościami. Czasem nie mogłam jej zrozumieć tak jak ona nie potrafiła zrozumieć mnie…Zmiany pokoleniowe, inne życie, bardziej do przodu..  Kolorowo nie było... w okresie buntu na świat, na rzeczywistość mama miała ze mną trzy światy. Ale mówią i jest to prawda, że szata miłości jest utkana nićmi codzienności. Nie mówiła za dużo o sobie i swoich uczuciach. Skryta, chowała „swoje” strapienia gdzieś głęboko i starała się ogarniać wszystkich i wszystko wokół. Zapracowana od rana do nocy… gospodarstwo, szybki prysznic, makijaż, ubranie, autobus praca w banku i tak dzień w dzień. Nie narzekała na to, że jest zmęczona życiem, że nie ma siły wstać rano o 5 i iść na pole pielić grządki. Zadbana dla Pana i dla taty J to mi się w niej zawsze podobało. Nie narzekała, że często zostało jej 15 min na ogarnięcie się i wyjazd „z jednej pracy do drugiej”. Nie narzekała na monotonię swojego życia. Wiedziała dla Kogo/kogo. Wszystko robiła z myślą o innych. O swoim mężu, dzieciach, rodzinie… Dlaczego? Bo była dobrą uczennicą. Choć może czasem wydawało mi się, że przesadza z wiarą, że przesadza z tym, by codziennie biegać do kościoła…Ale nie chodziła tam dla samego biegania… ona się tam uczyła. Uczyła się miłości nie patrzącej na zyski i straty, miłości zdolnej do poświęceń. Niosła tam swoje problemy, słabości, bóle i oddawała na tyle ile umiała. Mimo, że jej życie zakończyło się tak jak być może nie powinno… to jej bardzo dziękuję, że dobrze wypełniła swoje powołanie.

Mamo dziękuję Ci za to wszystko o czym nie jestem w stanie napisać. Dziękuję Ci, że uczyłaś mnie kochać człowieka, uczyłaś jak być dla drugiego w zdrowiu i chorobie, nie odrzucać. Dziękuję Ci, za twoją obecność twoje wsparcie przez 24 lata. Za twoje pytania „czy nie jestem głodna” i „czy nie jest Ci zimno”, za twoją  troskę i martwienie, za twoje oddanie. Dziękuję za to że nie byłaś idealna i za to, ze nie chciałaś być idealna, a prawdziwa. Dziękuję, że pokazałaś jak być uczniem. Pokazałaś jak być przede wszystkim człowiekiem.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tęsknię za... niebem

  Zaczynamy Adwent.... Ewangelia pierwszej niedzieli kreśli program jaki każdy z nas może podjąć w tym czasie. Czas oczekiwania powinien być...