Ocena

poniedziałek, 29 marca 2021

BOHATER

 


Błądzimy, szukamy, próbujemy zatuszować, ukryć nasze braki i słabości… Prawda to przecież uczciwość względem samych siebie. Pewnie mamy w swoim życiu przykłady sytuacji w których byliśmy napełnieni czymś tak wyjątkowym, radosnym. Może twierdziliśmy, ze jesteśmy w stanie w tym momencie przenosić góry. A za chwilę „zmiana wiatru” i sytuacja całkowicie się obraca na niekorzyść. Przychodzi moment próby. I fajnie jest kiedy najbliższa nam osoba jest oddana, spełnia wszystko tak jakbyśmy chcieli pod nasze zasady, pod struktury. I przyjemnie kiedy Bóg nam sprzyja, kiedy wszystko idzie zgodnie z ….planem. Dochodzimy do połowy drogi…, a Jezus nie działa połowicznie, nie mówi dotąd i koniec. On przekracza granicę. Pozwala się zmiażdżyć, zranić…Miłość nie jest ograniczona miarą alfabetu od A do Z. Tak jak chrześcijaństwo nie jest od A do Z. A przynajmniej nie powinno takie być.
Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi,
Mąż boleści, oswojony z cierpieniem,
jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa
wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem,
On dźwigał nasze boleści
a myśmy Go za skazańca uznali,
chłostanego przez Boga i zdeptanego.
 Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie
Wszyscyśmy pobłądzili jak owce,
każdy z nas się obrócił ku własnej drodze
a Pan zwalił na Niego
winy nas wszystkich.

Nie chodzi też o to, by teraz wszyscy stanęli pod linijkę, różnorodność jest piękna. Nie chodzi wcale o wsadzenie wszystkich w jeden segregator. Chodzi o jednoznaczność serca (cytując). Czy tę jednoznaczność próbuję zachować do końca? Czy kombinuję jak sobie ułożyć? Jednoznaczność kosztuje…, a my bardzo nie lubimy czuć się gorsi, nieakceptowani. Jezus podjął dobrowolną decyzję. Dobrowolnie się wydaje i rezygnuje z boskiej chwały…za mnie i za ciebie. Uniżenie Jezusa ma być moją drogą. Drogą rezygnacji z dominacji, panowania, władzy, zaznaczenia swojego „ja” tak jak BOHATER.

Bohater, który upadał pod krzyżem i według realiów świata był największym przegranym. Bohater, który spotkał na swojej drodze wiele osób: faryzeuszy, knujących spisek arcykapłanów, Judasza, kobietę z flakonikiem, tchórzliwego Piotra, Weronikę, Szymona z Cyreny, spanikowanych apostołów, tłum, żołnierzy… Każdy z ich spotkał w życiu Jezusa. Każdy w inny sposób. To co niezmienne to sposób patrzenia Jezusa z miłością. Na każdego. Na każdego z miłością.

niedziela, 21 marca 2021

NOWOŚĆ

 


Wszelka zmiana zaczyna się od interwencji Boga. Wcale nie zależy ona od naszego pomysłu. Kiedy nadchodzi odpowiedni moment, chwila Bóg interweniuje. I nie jest tak, że Pan Bóg robi pstryk palcem i się dzieje. W takim wypadku byłby dyktatorem, który ma gdzieś ludzką wolność. Wolność jest Jego darem. On wie kiedy, gdzie…. Zna czas i chwile. Zna najlepszy moment na rozpoczęcie na nowo. On nie podnosi z poziomu zero, On podnosi z poziomu minus jeden, gdzie wszyscy już dawno Cię skreślili, ale też gdy Ty się skreśliłeś.

***

Tak samo jest z naszym nawróceniem. Bóg na Ciebie i na mnie czeka, czeka na odpowiedni moment, by Cię nie zmiażdżyć, ale podnieść i mocno do siebie przytulić, jak Ojciec swego syna. Nie wystarczy świadomość grzechów, choć ona jest bardzo ważna. Należy uznać prawdę, że zawiodłam/zawiodłem. Tak naprawdę możemy zalać się łzami, zwiesić głowę, założyć ręce na głowę, zużyć ogromne tony chusteczek, załamać się i zostać w dole….w dole swojego smutku i rozpaczy, w dole swojego egoizmu. Pokuta pochodząca od Boga nie zatrzymuje ona uruchamia i prowadzi dalej. Popatrzeć w oczy Tego, który nas miłuje, którego oczy są w nas wpatrzone, a prawica wzniesiona, by nam błogosławić. Przez moją świadomość grzechów Bóg chce mi pokazać jak On mnie widzi. Nie chodzi o banalizowanie i lekceważenie grzechów, ale główny przekaz pokuty to rozbudzenie misji jaką mamy od Boga, poznanie prawdy o nas (Jestem beznadziejnie grzeszny, uczyń mnie na nowo wielkim i pięknym)…” odnów we mnie moc ducha, przywróć mi radość z Twojego zbawienia..”(Ps 51).

***

Każdy jednak ma pokusę zniechęcenia. Łatwiej jest się pożalić niż podjąć działanie i powstać. Łatwiej jest upaść i już nie wstać. Łatwiej się poddać. Dlaczego tak się dzieje? Bo jesteśmy niewolnikami samych siebie. Jesteśmy największą „przeszkadzajką” w nawróceniu. Próbujemy ustawić Pana Boga w takim miejscu, by nam za bardzo nie przeszkadzał, by nie poprzestawiał. Nie lubimy jak ktokolwiek ingeruje w nasz komfort. Proroctwo, nie jest tanią siłą pocieszenia, a wymagań Ewangelii nie da się przejść tanim kosztem. Wymagania „wymagają” determinacji i odwagi. Nawet jeśli dopadną nas chandra, smutek, przygnębienie, bezwartościowość, brak sensu to wiedz, że jesteś w ręku Bożego Syna, zmiażdżonego cierpieniem, zwycięzcy śmierci. „Gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa..(J 12,26). Dzięki Niemu to, co nas przygniata staje się bramą do życia. To co najpiękniejsze i najcenniejsze rodzi się z braku (ks. Piotr Pawlukiewicz), rodzi się z bólu i cierpienia świadomie przeżywanego, nie cierpiętnictwa. Obumierające ziarno dopiero wówczas wydaje plon kiedy zginie, kiedy potrafi przewartościować twoje nad moje, kiedy potrafi odpuścić i opuścić nie kurczowo trzymać.

 

 

niedziela, 7 marca 2021

MRUGNIĘCIE


 

Człowiek mający dużo czasu i generalnie czujący się „lekko” mówiąc nie najlepiej myśli o wielu rzeczach. Niezbyt konstruktywnych i zmieniających życie… ale najważniejsze, że wnioski jakieś są. Niedawno próbowałam dojść do tego ile w swoim życiu … śpię. Każdy z nas śpi w swoim życiu mniej więcej jedną trzecią doby (przynajmniej tyle powinien).           I można się zastanawiać ile w tym czasie można byłoby zrobić. A ile w ciągu całej dobry mrugam oczami…? Nawet tego nie kontroluję, ale wtedy też zamykam oczy nawet jeśli jest to bardzo niewielki ułamek sekundy. Ktoś kiedyś nawet to policzył. Sprawdziłam, że takie mruganie trwa mniej więcej pół godziny dziennie. W zależności kto dożyje jakiego wieku to i tak nie mogę sobie jakoś wyobrazić, że prawie pięć lat marnuję na samo mruganie.

Jeśli przełożyć fakt mrugnięcia oczu do wiary…. Ile jest w moim życiu takich momentów kiedy odchodzę od Jezusa, kiedy nie chcę Mu pokazać, powiedzieć. Są takie momenty kiedy funkcjonujemy bez Niego…Nie chodzi o to, by każdą rzecz wykonywać z różańcem w ręku, chodzi o świadomość życia w Bożej Obecności. Chodzi o momenty, które były takie „bez znaczenia” „bez sensu” takie „nic”. Chodzi o ten ułamek sekundy w Twoim życiu… Bo skoro każdy włos na twojej głowie ma znaczenie. „U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone” (Łk 12,7)….. to każdy ułamek sekundy jest ważny.

Każde „mrugnięcie” jest szansą do zmiany. Każdy moment naszego życia może być momentem wykorzystanym np. do dobra. Na dobro nie ma terminu ważności. Może tak 5 minut kiedy idziesz do sklepu wykorzystać na rozmowę, którą się odkładało. Może warto pogadać z kimś kto akurat w tym momencie przychodzi na myśl. I pamiętaj, że nawet w rozmowie przez telefon można wyczuć czyjś uśmiech, szczere zainteresowanie „co słychać”.

Może właśnie w tym momencie chce przyjść do Ciebie Jezus i dać Ci coś wyjątkowego, niepowtarzalnego, nieprzewidywalnego- SWOJĄ ŁASKĘ.

Na pozór

 


Pewna księżniczka dostała na urodziny od swego narzeczonego ciężką,
choć niezbyt dużą paczkę, o dziwnym okrągłym kształcie.
Zaciekawiona rozpakowała szybciutko i znalazła w środku... kulę armatnią.
Rozczarowana, ze złością rzuciła ją na podłogę.
Wtedy pękła zewnętrzna czarna powłoka
i ukazała się mniejsza kula w pięknym srebrzystym kolorze.
Księżniczka podbiegła i ujęła ją w dłonie.
Obracając ją, przypadkowo przycisnęła lekko w pewnym punkcie jej powierzchnię.
I oto srebrna otoczka otworzyła się, odsłaniając wspaniałą złotą szkatułkę.
Teraz księżniczka łatwo otworzyła złote pudełeczko,
w środku którego na miękkiej czarnej materii spoczywał cudowny pierścionek,
połyskujący brylancikami tworzącymi dwa słowa:
KOCHAM CIĘ.

Wielu ludzi myśli: Pismo święte to nie dla mnie.
Jest zbyt trudne, nie potrafiłbym nic zrozumieć.
Lecz jeśli ktoś zdobędzie się na wysiłek zdarcia pierwszej "warstwy"
poprzez skupienie i modlitwę,
za każdym razem odkryje nowe i zaskakujące wspaniałości.
A przede wszystkim zostanie bezgranicznie zadziwiony jednoznacznością
biblijnego boskiego przesłania: BÓG CIĘ KOCHA.
(Bruno Ferrero)

Bóg do Ciebie mówi.. wiedziałeś, wiesz o tym? Kiedy patrzymy na doświadczenia naszego życia, stwierdzamy, że nie ma takiej osoby z którą moglibyśmy cały czas rozmawiać, przed którą nie musielibyśmy ukrywać pewnych faktów, nie mówić o pewnych wstydliwych rzeczach. Nie ma takiej osoby która w całości nas zrozumie, pozna nas, która pokocha zarówno za zalety jak i za wady. Żadna przyjaźń nie uniesie niuansów obecnych w naszej duszy, żadna nie przetrwa totalnej szczerości od A do Z. Może się mylę…, ale często przenosimy nasze doświadczenia na kontakt z Bogiem. Chowamy się, zatrzymujemy dla siebie „coś naszego” Czasami się skarżymy „Bóg milczy” „nie słyszę Go”. Bóg przemawia przez stworzony świat, wydarzenia, znaki czasu, przez drugiego człowieka. Czasami nawet przez tego do którego nie żywimy zbytniej sympatii. Bóg przemawia nawet przez milczenie.

Najbardziej jednak przemawia w Słowie. Boże Słowo jest w zasięgu naszej ręki, spotykamy się z nim… Ale czasami rezygnujemy nawet z otworzenia jej bo jest opasła, mało kolorowa, mało atrakcyjna i… nic z niej nie rozumiemy. To tak jakby Panu Bogu nie pozwolić mówić. Jeszcze jakieś historyjki, które łatwo sobie wyobrazić no to jeszcze… Żeby słyszeć i usłyszeć słowo musimy mieć w sobie PRAGNIENIE. Żeby zapragnąć trzeba poznać wartość…Prawdziwe poznanie nie może opierać się tylko na nauce, analizie, spekulacjach. Prawdziwe poznanie może dokonywać się tylko w postawie miłości.