Błądzimy,
szukamy, próbujemy zatuszować, ukryć nasze braki i słabości… Prawda to przecież
uczciwość względem samych siebie. Pewnie mamy w swoim życiu przykłady sytuacji
w których byliśmy napełnieni czymś tak wyjątkowym, radosnym. Może
twierdziliśmy, ze jesteśmy w stanie w tym momencie przenosić góry. A za chwilę
„zmiana wiatru” i sytuacja całkowicie się obraca na niekorzyść. Przychodzi
moment próby. I fajnie jest kiedy najbliższa nam osoba jest oddana, spełnia
wszystko tak jakbyśmy chcieli pod nasze zasady, pod struktury. I przyjemnie
kiedy Bóg nam sprzyja, kiedy wszystko idzie zgodnie z ….planem. Dochodzimy do
połowy drogi…, a Jezus nie działa połowicznie, nie mówi dotąd i koniec. On
przekracza granicę. Pozwala się zmiażdżyć, zranić…Miłość nie jest ograniczona
miarą alfabetu od A do Z. Tak jak chrześcijaństwo nie jest od A do Z. A
przynajmniej nie powinno takie być.
Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi,
Mąż boleści, oswojony z cierpieniem,
jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa
wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem,
On dźwigał nasze boleści
a myśmy Go za skazańca uznali,
chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie
Wszyscyśmy pobłądzili jak owce,
każdy z nas się obrócił ku własnej drodze
a Pan zwalił na Niego
winy nas wszystkich.
Nie chodzi też
o to, by teraz wszyscy stanęli pod linijkę, różnorodność jest piękna. Nie
chodzi wcale o wsadzenie wszystkich w jeden segregator. Chodzi o jednoznaczność
serca (cytując). Czy tę jednoznaczność próbuję zachować do końca? Czy kombinuję
jak sobie ułożyć? Jednoznaczność kosztuje…, a my bardzo nie lubimy czuć się
gorsi, nieakceptowani. Jezus podjął dobrowolną decyzję. Dobrowolnie się wydaje
i rezygnuje z boskiej chwały…za mnie i za ciebie. Uniżenie Jezusa ma być moją
drogą. Drogą rezygnacji z dominacji, panowania, władzy, zaznaczenia swojego
„ja” tak jak BOHATER.
Bohater, który
upadał pod krzyżem i według realiów świata był największym przegranym. Bohater,
który spotkał na swojej drodze wiele osób: faryzeuszy, knujących spisek
arcykapłanów, Judasza, kobietę z flakonikiem, tchórzliwego Piotra, Weronikę,
Szymona z Cyreny, spanikowanych apostołów, tłum, żołnierzy… Każdy z ich spotkał
w życiu Jezusa. Każdy w inny sposób. To co niezmienne to sposób patrzenia
Jezusa z miłością. Na każdego. Na każdego z miłością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz