Lekki, łagodny
podmuch, dający orzeźwienie kiedy żar leje się z nieba. Kto w upalny dzień tego
nie pragnie? Kto nie czeka, na ożywczy chłód kiedy krople potu pojawiają się na
czole? Kto nie czeka na czułe słowo kiedy dookoła świat krzyczy wszystkimi możliwymi
sposobami „nie dasz rady” „jesteś nikim”? Kto nie oczekuje na wolność od
sytuacji, relacji, osób? Kto z nas nie prosi o odmianę sytuacji w jakiej się
znalazł? Kto z nas nie stoi przed podjęciem najważniejszej decyzji swojego życia?
Wszystko to jest możliwe dzięki bohaterowi dzisiejszego dnia -DUCHOWI ŚWIĘTEMU.
I tak jak w
Dziejach Apostolskich słyszymy „Kiedy wreszcie nadszedł dzień
Pięćdziesiątnicy..”; wreszcie- ile razy używamy tego słowa kiedy nie możemy się
już doczekać, kiedy nasza tęsknota sięga zenitu. Apostołowie czekali, tęsknili,
modlili się…prosili o Ducha Świętego, tego, którego obiecał im sam Jezus. Nasze
czekanie dobiega końca… czy w ogóle czekaliśmy w tym roku na przyjście Ducha
Świętego?
„Znajdowali się
wszyscy razem…”- Apostołowie z różnymi fachami w ręku, z innym spojrzeniem na
Jezusa, na to co się zdarzyło byli razem. My także mimo innych przestrzeni
życia do poukładania, mimo innych charakterów, odmiennych poglądów. Jesteśmy
razem, postawieni obok siebie. Dany nam jest Duch jedności, Duch w
siedmiorakich darach, w całej swojej pełni. Duch, który pozwala zauważyć
niezauważalne, pozwala przemówić w odpowiednim momencie i sytuacji. Pozwala nam
spojrzeć na drugiego człowieka w prawdzie o nim, nie odrzucając i nie
odpychając. I może wcale nie otrzymasz
na modlitwie daru języków, daru śmiechu, daru łez i innych niesamowitych rzeczy…
Może poczujesz się niegodny/a niewystarczający/a… może pomyślisz, ze jesteś
niegotowy/a. Ale rozejrzyj się, otwórz, bo właśnie możesz dostać coś naprawdę zwykłego
np. to, że będziesz mógł/mogła popatrzeć człowiekowi, który Cię skrzywdził w oczy
bez żalu i nienawiści, a będzie to najbardziej niezwykły dar. To co najbardziej
prozaiczne, zwyczajne, codzienne może być tym darem od Ducha Świętego. Tylko
oddając się Duchowi Świętemu możemy nie tylko poznać siebie, ale prawdę o sobie
unieść. Możemy przyjąć prawdę o drugim i on będzie ją umiał przyjąć i
udźwignąć.
Paraklet-
obrońca, pocieszyciel, adwokat… Różne znaczenia. Ale co najważniejsze to Ten,
który jest obok. Posłany, by być z nami na zawsze. Wiemy doskonale jak obecność
jest ważna. Nie można porównać ze sobą relacji, rozmowy na żywo, a relacji
przez telefon. Przez telefon nie da się nikogo objąć. Przez telefon mylnie
można ocenić sytuację. Telefon nie
zastąpi obecności człowieka, nawet jeśli miałoby to być tylko „siedzenie i
milczenie”. Duch Święty, który dziś chce przyjść ze swoją mocą i swoimi darami
jest obok Ciebie. Chce wylać strumienie ożywczej łaski. Chce zabrać lęk,
przychodząc z darem pokoju. Chce zabrać smutek, dając prawdziwą radość. Chce
być obecny, jeśli Mu na to pozwolisz dokona CUD- ów.
Żadna recepta
mi i tobie kochany/a nie pomoże jeśli nie zaufamy LEKARZOWI- który posyła dziś swego
DUCHA
"To co najbardziej prozaiczne, zwyczajne, codzienne może być tym darem od Ducha Świętego"
OdpowiedzUsuńDziękuję za to przypomnienie.....codziennego działania Ducha Świętego, jeśli tylko chcesz.