Ocena

niedziela, 31 stycznia 2021

CISZA

 


Cisza… a cóż to właściwie jest. Chyba jedynie rozróżniając jej rodzaje możemy znaleźć właściwą definicję. Cisza przed…”, „cisza po…” oraz „cisza między…”, czyli ciszę jako pauzę. Cisza na zewnątrz, cisza wewnętrzna, cisza serca, cisza umysłu. Cisza to nie tylko brak dźwięków, bo wyobraźcie sobie choćby ciszę na morzu. Wcale nie oznacza ona tego, że morze nagle przestanie się poruszać. I czy cisza może się kojarzyć z czymś innym niż z brakiem? Czy też jest ona czymś na wskroś pozytywnym: warunkiem usłyszenia istotnego wołania, miejscem spotkania, warunkiem zrozumienia tego, co naprawdę ważne? Cisza jest uporczywa, ale jest też uspokajająca. Może być tak, że kojarzona z nudą, ale też z odpoczynkiem.

***

Kiedy po całym tygodniu wrzasku, harmidru, nagonki masz jedno małe pragnienie: koc, herbata i świeczka i CISZA. Myślę, że to pragnienie nie dotyczy tylko nauczycieli, ale każdego normalnego człowieka. Wieczny pęd, milion dźwięków…

Bo można słuchać lecz nie słyszeć.  Można spotykać ludzi, ale ich mijać. Można patrzeć, zauważać ale przejść obok i nigdy się nie spotkać.  CISZA pozwala nam nie tylko zauważyć ale wejść w głąb. Pan Bóg przychodzi z darem intuicji, darem domyślności. Nie domysłów. Dostajemy od Niego serce nasłuchujące, ale by ono faktycznie działało bez przerw i zakłóceń trzeba ciszy. Głos dociera do nas dopiero wtedy kiedy jest cisza. I tu przypomina mi się I werset kolędy „Wśród nocnej ciszy”. Czasami natłok informacji nas przytłacza, plączemy się. Bywa tak, że kiedy ktoś obezwładnia nas milionem treści my stajemy się nerwowi, zagubieni. Gonią nas myśli, szarpiemy się z tym co powinniśmy zrobić i z tym co czujemy. Potrzebujemy wyciszenia. Potrzebujemy tego miejsca gdzie możemy wejść, by te burze stłumić.  Potrzeba też Osoby, by w tej ciszy nie zostać samemu.

***

Cisza sama w sobie nie jest ani pozytywna, ani negatywna. Myślę, że w dużej mierze zależy od okoliczności. Cisza morska dla żeglującego jest nieszczęściem, ale dla kogoś innego może być błogosławieństwem. Cisza „przed burzą” musi inaczej być wartościowana niż cisza przed koncertem. Czasami jest tak, że milcząc czy to w spotkaniu czy to wirtualnie doprowadzamy kogoś do uczucia strachu. Ktoś boi się reakcji negatywnej, odrzucenia, złego myślenia, oceny, osądu.  Taki strach może być lękiem przed prawdą. Jeśli zaś prawda wyzwala, to lęk przed ciszą może być lękiem przed wyzwoleniem. W gruncie rzeczy bowiem jesteśmy dobrze urządzeni w swym codziennym zniewoleniu.*

 

Jezus może uciszyć największe burze w twoim życiu. Może, ale co najważniejsze chce.

„Nie bój się, JA jestem”

niedziela, 24 stycznia 2021

Biel i czerń

 

Ostatnio dostałam obrazek z napisem „ Życie jest jak szachy, niektórych ruchów nie możemy cofnąć” . I jest w tym sporo racji. Sama gra w szachy… no cóż. Kiedyś grałam i mogę powiedzieć, że całkiem ok, choć moja gra w żaden sposób nie była profesjonalna. I było to raczej „ Coś” by nie „nic”. Już tłumaczę :D… Otóż każda osoba powiedzmy ładnie „niedysponowana” lub ta, której po prostu nie chciało się kolejny raz grać w ręczną na zajęciach wf-u mogła grać w szachy i tym samym nie dostawała wspomnianego niedysponowania. Oczywiście nie mogło to być za często.., aby nie wzbudzać podejrzeń.

***

Oj jak my potrafimy doskonale udawać…

Jak każda gra ma swoje zasady.  Potrzeba praktyki, by te zasady umieć zastosować. Nikt nie będzie od razu mistrzem. Gra w szachy wymaga opracowania różnych, stale modyfikowanych strategii, ciągłego podejmowania decyzji. W trakcie gry aktywowane są jednocześnie, często przeciwstawne umiejętności intelektualne, a wszystko po to, aby zaprojektować zwycięską strategię. Musi być ona na bieżąco weryfikowana, ze względu na odpowiedzi przeciwnika.

***

Ale zacznijmy od początku. Biało- czarna plansza w równe, symetryczne kwadraty. Jak pięknie ;) ( i wcale nie robię tutaj reklamy czy akcji powołaniowej, ze względu na kolory jakie noszę jako dominikanka).  

BIAŁY ma jednak to do siebie, że się łatwo brudzi…I każdy może mieć na myśl czy widok białego koloru mnóstwo skojarzeń: czystość, niewinność, anioł, suknia ślubna, lekarz, zawieszenie broni, kapitulacja, dobrobyt, biały gołąb- pokój pojednanie, dzień, światło. Może śnieg, zimno, osamotnienie, pustka…

CZARNY jakiś taki mroczny, tajemniczy. Kojarzy mi się z nocą czyli wytchnieniem, odpoczynkiem. Ale też ze strachem, horrorem, cierpieniem, smutkiem. Symbolizuje jakąś moc, siłę autorytet, elegancję. Jedni mówią, że czarny wyszczupla J. Hmm czarny węgiel dający ciepło, jakieś poczucie bezpieczeństwa.  

***

I można by tworzyć i szukać skojarzeń. A gdyby tak poszukać odniesienia do naszego życia.

W naszym życiu są pewnie osoby, sytuacje przeszłe i przyszłe, które możemy opisać (jasne-ciemne; białe-czarne). Jedno co jest pewne i białe i czarne jest potrzebne. Bo czyż nie po to dany nam jest oścień „Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie,  lecz mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa” (2Kor 7-10). Sytuacje niekorzystne są po to by je odczytywać razem z Jezusem, odczytując ich wartość w świetle Słowa Bożego. Bez wydobycia ich wartości będzie tak jak z oglądaniem skrzyń w skarbcach bez wydobycia „na światło dzienne” tego co te skrzynie chowają.

Myślenie czarne- białe, hmm… z tym jest trochę problemu. Kiedy tak myślimy to jesteśmy dla siebie i innych bardzo surowi. Najgorzej jest jednak wtedy kiedy sami sobie projektujemy „ten” odcień czerni i bieli. Każdy musi ułożyć się pod nasz plan perfekcyjny lub nikogo do tego perfekcyjnego planu nie chcemy dopuścić. Nie można mieć takiego przeświadczenia o sobie „bezbłędny perfekcjonista” lub „idealny ideał”. Nikt nim nie jest.

Najważniejsza jest zdolność widzenia w sobie DZIECKA BOŻEGO, silnego siłą BOGA. To, co zrobimy nie przekreśla tego kim jesteśmy w Jego oczach. Mamy momenty zawieszenia, zwątpienia, słabości.... nie zwalnia nas to z ciągłego powstawania i nawracania. Ale pamiętaj !!!

JESTEŚ UNIKATEM NA SKALĘ ŚWIATOWĄ.


niedziela, 17 stycznia 2021

Lęk

 


Mamy w sobie różne lęki. Lęk bardziej lub mniej paraliżuje nas, nasze działania. Blokuje nasze plany, niweczy marzenia. Lęk towarzyszy wszędzie i każdemu. Nie ma takiej osoby, która nie boi się niczego.

***

Pamiętam czasy kiedy mój wzrost wahał się w okolicach 130 cm wtedy panicznie bałam się pająków. W sumie chociaż mam jakieś 35 cm więcej pająki są nadal stworzeniem, które wywołuje może nie tyle lęk co odrazę.  Kiedy na podłodze w piwnicy widziałam owe, włochate stworzenie, dużo za dużo mniejsze ode mnie z krzykiem wylatywałam z powrotem do mieszkania np. nie przynosząc oczekiwanego przez moją mamę słoiku dżemu. Z wiekiem lęk się zmalał, ale nie zniknął, może przybrał inną postać.

***

Po co takie wspomnienie? Mamy w swoim życiu takie przestrzenie, które powodują dreszcz na skórze,  lub nagle wywołują negatywne odczucia czy emocje. I to wcale nie znaczy by tych przestrzeni się pozbyć. Chodzi o to by przestrzenie lęku przekraczać z Bogiem. Żyjemy trochę po omacku, niepewni (czy ten pająk wyjdzie na wierzch ze swojej kryjówki czy nie?).  Nie powinniśmy się bać kiedy jest z nami Pan, a On jest z nami zawsze. To jedyna OSOBA u której słowo ZAWSZE ma znaczenie:  Niech się nie trwoży serce wasze". (J 14, 1).

Człowiek, który zmierza do Boga potrafi nabrać sił w każdych nawet poniżających czy wywołujących lęk sytuacjach. I to też nie oznacza, by udawać jacy to jesteśmy silni, herosi, okazy potęgi. Tak naprawdę kiedy w oczach innych chcemy być wyjątkowi, silni to wtedy boimy się ludzi ich siły, odtrącenia. Potrzebujemy sceny, kogoś kto będzie nas podziwiał. Szukamy osób nas „potrzebujących” i „podziwiających”.  Jakie to słabe, kiedy otaczamy się słabszymi ludźmi, by udowodnić sobie swoja wartość. Im mocniejsze uczucie bezwartościowości tym większe staranie o bycie zauważonym.

DESPERACJA nie jest czymś złym, desperacko szukaj Jezusa. „Nie bój się, wierz tylko…” (Mk 5,36)

***

BYĆ NIKIM DLA NIEKTÓRYCH NIE OZNACZA PRZESTAĆ ISTNIEĆ…

BYĆ KIMŚ W OCZACH WIELU NIE OZNACZA ISTNIEĆ W SPOSÓB BARDZIEJ WYRAZISTY CZY WYJĄTKOWY…

 


piątek, 1 stycznia 2021

Idzie nowe

 


 


Zakończenie jednego, początek kolejnego…Samowolnie uruchamia się pamięć
o wydarzeniach, osobach, sytuacjach mijającego roku. Uruchamia się też znane nam projektowanie "jak to będzie”. Postanowienia noworoczne, plan A, B… Mamy nadzieję, na lepsze dni…na lepsze relacje…lepsze no właśnie. W tym roku nieoczekiwanie pojawił się plan C; C jak Covid. W tym roku życzymy sobie powrotu do normalności.. ale co właściwie rozumiemy przez słowo „normalnie”?

***

Przypominając sobie ostatnie miesiące w których nie brakowało zmagań, niepewności, walki, strachu, bólu, może znudzenia i bezradności jestem bardzo szczęśliwa, że to już za mną. Nie można się zatrzymać na samych negatywnych stronach. Pandemia wiele pokazała, pokazała ludzkie i mniej ludzkie oblicza. Kryzys w Kościele? Myślę sobie, a czy to co się dzieje zwalnia mnie w jakikolwiek sposób z pilnowania siebie, stanu swojej duszy. Zdalna nauka, święta Zmartwychwstania bez wiernych, zdalna obrona, ukrócone, udziwnione wakacje, niby powrót do normalności i jesienne lock down. Jeśli na tym tylko się skupimy to faktycznie rok 2020 można uznać za beznadziejny, bez sensu. Każdą trudną płaszczyznę Bóg wykorzystuje, by dać dowód swojej miłości. Pomyślmy o tych wydarzeniach z wdzięcznością i zaufaniem.

***

Pewien eksperyment o którym przeczytałam w książce dał mi wiele do myślenia. W eksperymencie umieszczono dwa psy zamknięte w klatce. Jeden pies był zapchlony, drugi bez pcheł. Okazało się, że dużo bardziej spokojne okazało się zwierzę z pchłami. Natomiast zwierzę bez pcheł zachowywało się bardzo niespokojnie. A teraz przenieśmy to zachowanie na człowieka. Człowiek, który nie ma celu w życiu, zajęcia, przysłowiowych „pcheł” jest znudzony i nijaki. Nie traci się życia kiedy się umiera, ale wtedy kiedy żyje się niedbale, na setki sposobów bez śladu.

***

Możemy wybierać, decydować, wyznaczać sobie bliższe i dalsze cele…Jeśli jednak zdamy sobie sprawę z tego ostatecznego celu to stanie się on źródłem napędzającym każde nasze działanie. Szczęścia, którego tak wszyscy pragniemy nie zapewnią żadne okoliczności zewnętrzne. Życie by było szczęśliwe musi być spełnione, bez trosk, zmartwień. Prawda, aby przynosiła zadowolenie. Człowiek jest naprawdę ciekawski, szkoda tylko ze jeśli chodzi
o drugiego człowieka. I w końcu miłość. Pragniemy jej bo sami w sobie jesteśmy niepełni. Poszukujemy pięknej, romantycznej, będącej upojną przygodą w której nie ma pustki, nudy ani smutku. Przepraszam

TU ŻYCIE ZMIESZANE JEST ZE ŚMIERCIĄ, PRAWDA Z KŁAMSTWEM LUB BŁĘDEM, MIŁOŚĆ Z NIENAWIŚCIĄ.

Dopóki nie spojrzymy na nasz cel ostateczny w tych ludzkich przestrzeniach nie zaznamy szczęścia i pokoju.

U początku Nowego Roku życzę SPOJRZENIA w prawdzie na siebie i drugiego człowieka. Nie domniemaniu, wydawaniu, wrażeniu. Ale w prawdzie i zgodzie na nią i zaufaniu w plan BOGA.