Ocena

wtorek, 27 października 2020

KLUCZ

 



„…A jeśli nawet Ewangelia nasza jest ukryta, to tylko dla tych, którzy idą na zatracenie, dla niewiernych, których umysły zaślepił bóg tego świata, aby nie olśnił ich blask Ewangelii chwały Chrystusa, który jest obrazem Boga. Nie głosimy bowiem siebie samych, lecz Chrystusa Jezusa jako Pana, a nas - jako sługi wasze przez Jezusa. Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa” (2 Kor,4, 1-6).

Jako więc wybrańcy Boży - święci i umiłowani - obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy! Na to zaś wszystko /przyobleczcie/ miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni! (Kol 3, 12-14)

Być małym, maleńkim. Nie mieć nic, po ludzku być zerem. Ale w Bogu mam nieskończenie więcej. BOŻE SŁOWO DAJE MOC. Oderwanie od Boga, od Jego słowa czyni nas potwornie samotnymi, nieszczęśliwymi. Łączymy się ze sobą, by być bezpieczniejszymi, by żyło nam się lepiej bo się kochamy, nie chcemy być samotni. Bo między nami jest więź, relacja.

A Bóg… To On jest twoim i moim Królem, Stwórcą, Panem. Jeśli się od niego oderwiemy, zaczniemy wierzyć w swoją doskonałość, perfekcyjność, jak w raju.  Pan Bóg zniża się do naszego poziomu, nie po to, by nas pogrążyć ale po to by nas podźwignąć. Jak człowiek przestaje wierzyć w Boga to zaczyna wierzyć w byle co. Jeśli oderwiemy się od krzyża oderwiemy się od MIŁOŚCI. Jezus nie jest obserwatorem, On jest towarzyszem naszych cierpień. Żeby cierpienie przezwyciężyć zmartwychwstaniem trzeba je przyjąć, nie dezerterować. Wyjście zawsze jest przez krzyż. To, co ciężkiego, trudnego się dzieje trzeba byśmy wykorzystali do naszej przemiany. Nie wypuszczać z dłoni krzyża, trwać przy nim.

***

Nawet w błocie można dokopać się czystego źródła miłości. W krzyżu który przygniata do ziemi, do błota jest dowód najwyższej MIŁOŚCI.

***

MIŁOŚĆ to nie kontrakt, to sacrum, źródło którego nic nie może zatruć, zasłonić.

MIŁOŚĆ to trwanie mimo bólu, cierpienia.

MIŁOŚĆ to nie pójście na skróty, łatwiejszym sposobem, podejściem.

MIŁOŚĆ to nie budowanie doskonałości na swoim własnym fundamencie, to budowanie na Chrystusie.

MIŁOŚĆ to nie spokój, bez wątpliwości bez niechęci.

MIŁOŚĆ TO KLUCZ DO SERCA CZŁOWIEKA.

 


sobota, 24 października 2020

WARTOŚĆ


 Być prawdziwym w każdej minucie życia, w każdym miejscu i zdarzeniu, wobec każdego człowieka. Gdy wokół chemiczny świat gdzie relacje i związki są na próbę, na „musimy się poznać”. Gdzie miłość to papier łatwy do zdarcia, spalenia.  Gdzie przyjaźń to interes…Normalność nazywana nienormalnością, a nienormalność postrzegana jako ogólnie przyjęta w społeczeństwie.

Osoba jest piękna nie z powodu markowych ubrań, drogich perfum czy perfekcyjnego makijażu. Osoba jest piękna gdy uśmiecha się oczami. Każdy, choćby najmniejszy człowiek jest warty uwagi i szacunku. Jest wart o wiele więcej.

Nie musi być idealnie, lepiej by było prawdziwie.

***

I są anomalie pogodowe, ale też anomalie naszych myśli: bo lepiej byłoby gdyby pewnych ludzi spotykać w odpowiednich momentach swojego życia nie za późno nie za wcześnie, a pewnych ludzi lepiej, by nie spotykać wcale. Lepiej by było gdyby ktoś powiedział zamiast milczeć, a milczał zamiast mówić. No tak lepiej jest sobie powybierać, poprzebierać. Jak mi się spodoba i będzie miał/a coś do zaoferowania. Człowiek to nie ciuch w second handzie.

Choć czasem trudno jest w to uwierzyć, to wszyscy bez wyjątku mają w sobie obraz Boga i są przez Niego jednakowo kochani. Ktoś może uważać się lepszym od drugiego, ale na jakiej podstawie? Bo ktoś ma doktorat, a ktoś inny tylko średnie wykształcenie. Bo ktoś inny ma takie poglądy a nie takie jakie ja chcę by miał. Ojcem podziału i nienawiści jest szatan.  Jeśli kogoś raz się znienawidziło to szatan ma już otwarta furtkę do naszego serca, do zatruwania. I możemy mieć bardzo dobre intencje, walczyć ze złem. Lecz jeśli naszą siłą nie będzie MIŁOŚĆ, a nienawiść i chęć udowodnienia mojej racji. Najlepszym lekarstwem na nienawiść jest MIŁOŚĆ.

Nasza przynależność do Jezusa jest od początku wyjątkowym zaproszeniem do bycia Jego dzieckiem, córką i synem Króla. A ten Król nie nienawidzi, a kocha swoich nieprzyjaciół i pokazuje to swoim życiem. Czy robię miejsce na Jego łaskę w swoim życiu? Łaska obecna jest w dwóch mementach naszego życia: teraz i w chwili śmierci. Czy zatem robię miejsce łasce teraz, by być Bożym narzędziem, Bożym „kablem”, który przewodzi dobro i miłość?

 Czy w moim życiu mówię „tak” Bożej łasce, Bożym darom, które niekoniecznie są spełnieniem moich marzeń?

Czy raczej towarzyszy mi ciągłe „ale”?

***

A kiedy już będzie po wszystkim świat się na chwilę zatrzyma serce wdzięczność otuli, a kiedy będzie po wszystkim przyjdzie czas zrozumienia

poniedziałek, 19 października 2020

NIE OGARNIAĆ I BYĆ OGARNIĘTYM.

 



Ostatnio dostałam książkę z dedykacją (p.s. bardzo dobra J).

Dedykacja zawierała m.in. takie słowa „szczęścia płynącego z nieogarniania”. Pomyślałam sobie „hm zabawne”. Przecież najlepiej jak mam wszystko  ustalone, ogarnięte, zorganizowane. Jak wszystko ma sens to jakoś tak człowiek spokojniejszy i to przynosi szczęście My często kładziemy swoją całą energię i koncentrację na to, co w przyszłości, jak zapewnić sobie byt, jak utrzymać linie, młody wygląd. Plan na najbliższy tydzień, miesiąc, rok. Wakacje zaplanowane co do godziny.

Rzeczywistość nigdy nie dostosowuje się do naszych oczekiwań. Niejednokrotnie jest zupełnie inaczej niż sobie zaplanujemy czy wymarzymy...

Kiedy obserwujemy to, co się dzieje albo brakuje nam sił i rezygnujemy albo tak się nakręcamy, że nie potrafimy włączyć zdrowego rozsądku i podejść do problemu, sytuacji z zimną głową ale z gorącym sercem. Do informacji, sytuacji podejść na chłodno, ale z sercem otwartym i pełnym miłości. Przy osobie stać blisko, na tyle by się nie przewróciła, a być na tyle oddzielnie, by nie pisać scenariuszy na jej życie. Świat traktujemy często jak bazar na którym chcemy kupić trochę współczucia i czas, może trochę uwagi.

A Bóg konkretne wydarzenie, osobę jaką stawia na naszej drodze stawia po to, by nas uwolnić od redukcjonizmu, od tłamszenia się w swojej małej historii, od rozdęcia naszego „ja”. Mamy wzmocnić swoją wartość, lecz nie na zasadzie „pokaże wszystkim”, „jestem super, bo mam znajomości układy”. Wartość posiadam ja i Ty już od pierwszej chwili życia. Nie warto czekać na to co niemożliwe, trzeba sięgać po to, co osiągalne. Nasz horyzont jest mocno ograniczony. Patrzymy na mały wycinek naszej historii. Boża perspektywa jest dużo szersza. My patrzymy tylko na to co doczesne, liczy się wykształcenie, pieniądze. Bóg nasze życie postrzega w perspektywie wieczności, nie w perspektywie naszych działań tu na ziemi.  Bóg nigdy nie narzuca swojej woli. Tylko robi to nasz WRÓG, szatan, który nieustannie dzieli, wprowadza zamęt i lęk. Bóg nie zabrania czegoś definitywnie, nie podejmuje decyzji za ciebie i mnie, nie ponosi też konsekwencji twoich i moich wyborów.

Bardziej niż o cuda trzeba byśmy prosili o to byśmy umieli przyjąć burze, tsunami, pożary. Byśmy umieli pośród trudów doświadczać Jego bliskości. Byśmy nie pomyśleli, że Bóg nas opuścił, że mówi „Zawaliłeś radź sobie sam”. Byśmy nawet pośród ciemności nie tracili ufności, że Bóg jest i nie zostawia na mieliźnie.

Lepiej jest nie ogarniać a być ogarniętym.

P.S Dziękuje w tym miejscu pewnemu człowiekowi, który dał mi inspirację, napisał wspomnianą książkę z dedykacją, a którego poznałam jakieś 1,5 roku temu zapraszając go na sobotni obiad do sióstr J

 

niedziela, 11 października 2020

Dysonans


 

DYSONANS

 Jeżeli pozwolisz sobie naprawdę zrozumieć drugiego człowieka, Ty sam możesz zostać odmieniony przez ten fakt. Przyjdzie przecież w naszym życiu dzień, w którym dotrze do nas smutna wiadomość. Zabraknie czasu na przepraszam i wybaczam. Zostaną niezałatwione sprawy, nieuregulowane relacje. Obudzisz się i zrozumiesz jak szybko uciekają dni, miesiące, lata. Większość ludzi żyje tak, jakby byli nieśmiertelni.. Tracą czas na niekoniecznie dobre znajomości, nudne życie bez wyrazu, na analizy bez pokrycia. Tracą czas..., a on nie będzie na nas czekał. Nic nie jest w stanie go zatrzymać. Mija i nie wraca. Przychodzi dzień w którym wstajesz rano i nie masz pojęcia, ze właśnie wypiłeś ostatnią kawę w życiu, że po raz ostatni spotkałeś na swojej drodze tę osobę. Może zamieniłeś z nią ostatnie swoje słowa? A może spojrzałeś jej po raz ostatni w oczy?

Trochę eschatologicznie… ale czy nie mamy tak żyć jakby każda chwila miała być naszą ostatnią… „czuwajcie”- mówi Jezus.

Nie jest dziwne, że w relacji przychodzą momenty trudne tzw. konflikty, których wolelibyśmy unikać. Przecież nie kojarzą się nam one z niczym miłym. Drugi człowiek to nie krówka z napisem, nie wiemy co się w nim kryje, możemy patrzeć tylko swoją miarą. Włączają nam się automatyczne programy „teraz zachowa się tak i tak”. Interesują nas tylko fakty, sami sobie odpowiadamy tylko na pytanie „co?”, nie patrzymy na emocje, na to ”dlaczego?”.  Ocenić, uznać, że jest tak bo tak myślimy jest najłatwiej. A już najłatwiej nam  ocenić osobę z którą nam „nie po drodze”. 

Konflikty są potrzebne, bez nich nie ma rozwoju. Konflikt daje możliwość jasnego wyrażania stanowisk, służy otwartości w przedstawieniu siebie oraz poznaniu drugiego. Konfliktu nie da się rozwiązać przez szybę. Trzeba wejść w głąb siebie i drugiego.  Często jest tak, że konflikty działają na nas jak trzęsienia ziemi, które wyrzucają wszystko na wierzch. Trzeba to przyjąć. Nigdy nie wiemy jak zachowa się druga strona, czy również to przyjmie, czy może uderzy w nasz czuły punkt. Jasne nigdy tego nie wiemy… ale czy nie mamy zapewnienia w Biblii, że żaden włos z głowy nam nie spadnie Łk 21,18. Wziąć na warsztat emocje wspomnienia, skojarzenia,  nie pozbywać się, ale nad nimi i z nimi pracować.  

Spójrz na swoje relacje w małżeństwie, rodzinie, sąsiedztwie, przyjaźni. Zacznij walczyć z problemem nie z człowiekiem.

Zadaj sobie pytanie czy bardziej zależy Ci na wygranej czy na porozumieniu? Czy masz w sobie na tyle MIŁOŚCI, by stanąć przed człowiekiem i całkowicie go przyjąć? Czy masz w sobie WOLNOŚĆ, by uwolnić się od bólu i zranienia? Czy masz w sobie POKORĘ, by nie bać się swoich emocji i uczuć i je zaakceptować?