PART II
Na początek opowiadanie (uprzedzając- nie moje).
Pewnego dnia doszło do dyskusji między Północnym wiatrem a Słońcem. Dyskusja dotyczyła tego, które z nich jest silniejsze. W tym czasie na drodze pojawił się podróżny i Słońce zaproponowało sposób rozstrzygnięcia sprawy. To z nich które zdejmie płaszcz z podróżnego będzie silniejsze.
Wiatr przyjął wezwanie i Słońce skryło się za chmurą.
Wiatr zaczął dmuchać. Ale im mocniej dmuchał tym mocniej podróżny okrywał się płaszczem.
Wiatr posłał deszcz i grad, ale to powodowało jeszcze mocniejsze okrywanie się płaszczem przez podróżnego. W końcu zdesperowany Wiatr poddał się.
Słońce wyjrzało zza chmury i zaczęło świecić na podróżnego. Po upływie kilku chwil podróżny zdjął płaszcz. "Jak Ty to zrobiłeś?" - spytał Wiatr.
"To było łatwe"- odpowiedziało Słońce. "wystarczyło rozświetlić dzień".
Kiedy decydujemy się otworzyć przed kimś serce, nie kryć w szuwarach swoich przeżyć i teorii wtedy decydujemy się KOCHAĆ i BYĆ KOCHANYM.
Miłość nie jest tania i łatwa- Jezusa kosztowała krzyż.
Dlaczego więc nie wierzymy Jezusowi "udoskonalonemu przez cierpienie", że to samo może zrobić z naszym sercem?
Piękny jest ten człowiek, który ma serce poszerzone o cierpienie, przez płacenie wysokiej ceny za miłość uczciwą i prawdziwą, bez oczekiwania wzajemności.
I można się burzyć, kłócić, szukać logicznych argumentów...
Często jednak nie znajdziemy ich wcale, a kłótnie z całym światem spotęgują tylko ból w nas samych.
Prawdziwe piękno to nie coś co można wyrzeźbić, wymalować, upudrować. Piękno to istota, która zamieszkuje w każdym człowieku. I dopóki tego piękna nie zauważymy w każdym człowieku również tym, który jest nam dany to będziemy słabi.
Czy można być słabym w relacji z drugim człowiekiem? Jasne, że tak. jeśli traktujemy drugiego połowicznie i w naszych oczach nie ma on żadnej wartości.
Akceptacja swoich zalet chyba nikomu nie przychodzi trudno, ale już akceptacja wad...
Bo wszystko jest pięknie i kolorowo kiedy ktoś inny podkłada nam pod nos wszystko co chcemy, udowadnia nam na tysiąc sposobów swoje oddanie... lecz czy to jest miłość, przyjaźń...?
Relacja domaga się podążania razem, nawet jeśli szybkość naszych kroków się znacznie różni.
Można rozwalić najgrubszy mur, który rośnie przez kolejne i wciąż nowe pseudo "problemy", można stopić najbardziej zamarznięty lód... można zdjąć płaszcz naszych problemów, wad, nienawiści tylko przez MIŁOŚĆ.Drugi człowiek to nie problem do rozwiązania. To tajemnica niosąca radość. Może teraz tej radości nie widać... Ale czy tak naprawdę chodzi nam o uśmiech na twarzy, który raz jest raz go nie ma...?
To też jest ważne ale czy nie większa radość będzie z kogoś kto dojdzie TAM?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz