Tradycja to są korzenie. Może niektórzy nawet nie używają
tego słowa, ponieważ tradycja jest to coś „starego”, „nieużytecznego”. Ale rośnie
się od korzenia nie znikąd. Dobro i
miłość również nie biorą się znikąd. Pochodzą ze źródła. BÓG JEST MIŁOŚCIĄ (1J
4,16). To nie miłość jest bogiem.
Wyobraźmy sobie sytuacje: Być zerwanym jak liść, który zrywa
pierwszoklasista idąc ze szkoły. Być jak małe niepozorne ziarenko, które niesione w dziobie przez
jakiegoś małego ptaszka nagle spada i ląduje w ziemi w przypadkowym miejscu. Wyrasta
jednak i wybija się ponad ziemię. Człowiek jest ciągle w rozwoju. Zanim odkryje
swoje przeznaczenie, boleśnie przeżywa wrzucenie w ziemię, oderwanie
od drzewa. Kiedy zrozumiemy co właściwie znaczy być uczniem Jezusa, jakie są nasze
korzenie wtedy niepowodzenia w tym świecie będą zapowiedzią niepojętego szczęścia
nie z tego świata.
Świat jest niczym poligon, ale nie po to, by nas zatracić, ale ku
rozwojowi. I by nam było łatwiej można się przebrać za chrześcijanina,
poudawać.
Ale chrześcijaństwa
nie da się zagrać, nie da się sprowadzić do roli jaką mamy odegrać. Dużo
tracimy na przygotowywanie roli, jeśli rzeczywiście nie jesteśmy tym kim jesteśmy.
Świat nie uwierzy kiedy nie będzie jedności. Nie uwierzy żadnemu słowu, akcji,
która nie będzie płynęła z wnętrza. Zamknięty system się degeneruje, ale czy my
otwieramy się na to, co wskazuje nam Bóg. A niejednokrotnie wskazuje na krzyż.
Nie jest różowo i słodko.
Czy nie otwieramy się na to co nam wygodne, co działa
szybciej, jest modniejsze. My wiemy, że Bóg jest ale pierwsze co jeśli pojawiają
się problemy to łapiemy za alkohol, relanium, narkotyki, lekarza. Gdzieś kiedyś
przeczytałam bardzo dla mnie mocny tekst.
XXI wiek „tutaj seks jest darmowy, a miłość kosztuje. Utrata
telefonu jest gorsza niż utrata wartości. Gdzie łazienka stała się studiem do
zdjęć. Kobiety boją się ciąży bardziej niż HIV. Gdzie dostawa pizzy przyjeżdża szybciej
niż karetka pogotowia. Gdzie ubrania decydują o wartości człowieka, a
posiadanie pieniędzy jest ważniejsze od rodziny, przyjaciół”.
Mocne, ale czy nie prawdziwe? Patrzmy na źródło, na nasze
korzenie. W naszym wnętrzu, w naszym sercu jesteśmy MY prawdziwi. Serce to nie
domek dla lalek. To miejsce na spotkanie BOGA i PRAWDZIWEGO „JA”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz