Wróg
Jest taki ktoś kto sprawia że zawsze pod wpływem jego działania
zaczynamy czuć się winni, zranieni, niezrozumiani, podejrzliwi i mieli do
siebie i osób obok pretensje.
Wykorzystuje każdą sytuację, nie przegapi żadnego momentu po
to, by nas pogrążyć. Każde nieporozumienie wykorzysta w 100%, a najbardziej uderza
w naszą dumę. Zawsze wejdzie w to, co uda mu się podzielić, podbić, zniszczyć.
Gdzie uda mu się zakorzenić podejrzliwość, zazdrość, nieporozumienie tam nie
przestaje drążyć. Wróg chce zakłócić każdą relację w naszym życiu, a
szczególnie relację z Kwaterą Główną. Zwłaszcza jeśli Bóg stawia przed Tobą
ważne zadanie, powierza ci misję. To ten ktoś bezustannie wlewa w nasze serce
lęk, poczucie bezwartościowości lub też poczucie wyższości, brak pokory. Ile
razy zdarzyło Ci się, że w pracy dostałeś jakieś ważne hiper ważne polecenie, a
w Twojej głowie pojawiło się od razu „nie nadaję się”, „nie potrafię”, „to na
pewno się nie uda” albo „ja im wszystkim udowodnię”, „pokaże na co mnie stać”.
Ten ktoś jest bardzo cwany, uderza w naszą tożsamość. W
tożsamość mężczyzny, kobiety, w tożsamość dziecka Bożego. Bo czy nie on jest
ojcem kłamstwa, który bezustannie próbuje wmówić ci:
-„ jesteś bez wartości, nikt nie zwróci na Ciebie uwagi”,
-„jesteś beznadziejny/a, słaby/a.
-„i co jaki jest ten
twój Bóg skoro dopuścił na Ciebie takie coś”.
Bada nasze granice, wytrzymałość, szuka słabości. Jeżeli w
czymś ulegniemy, damy się nabrać to wtedy będzie wchodził coraz głębiej. To coś
takiego, jakby w ognisko dolewać wciąż nowe porcje benzyny, aż w końcu ogień
będzie już naprawdę wysoko. Sytuacje w których nas zastaje próbuje wykorzystać,
oczywiście nie chcąc naszego dobra a całkowitej klęski.
I to wcale nie oznacza, że człowiek podpisuje kontrakt z
diabłem. Szatan czyha i nieustannie oblega naszą twierdzę, aż jej nie zniszczy.
Najbardziej uderza w te miejsca, w które już kiedyś zostaliśmy zranieni.
Uderza, ale nie chce wyleczyć rany, lecz jeszcze bardziej rozszarpać. I tutaj
mała historia:
Były sobie dwa OŁÓWKI. Jeden starszy,
doświadczony, już nieco sfatygowany i młody, jeszcze nowiutki, nie używany.
Młody ołówek zapytał się starego czy ma może jakiś przepis na życie. Stary
zamyślił się i odpowiedział:
Słuchaj warto w życiu postępować według takich zasad, aby
być szczęśliwym. Pierwsza to taka abyś zawsze był przekonany, ze jesteś w
najlepszych rękach. Druga to taka byś był zawsze naostrzony. Trzecia to taka,
aby pamiętał by zostawić dobry ślad. Czwarta, aby wiedział, ze ważne jest to co
ma w środku.
I z nami jest podobnie nasz wróg nie śpi i warto byśmy żyjąc
na świecie pamiętali, że:
JESTEŚMY W RĘKACH KOCHAJĄCEGO OJCA.
MAMY CZERPAĆ ZE ŹRÓDŁA BOŻEJ MIŁOŚCI.
BOŻA MIŁOŚĆ WERYFIKUJE
SIĘ W MIŁOŚCI BLIŹNIEGO.MAMY DAR, TALENT, KTÓRY BÓG ZŁOŻYŁ W NASZE RĘCE.