Najsłynniejszy ofiarodawca…
wszyscy o niej mówią, właściwie do tej pory. Uboga wdowa jest najsłynniejszym
ofiarodawcą dziejów. Chociaż w starożytnym społeczeństwie Izraela nic nie
znaczyła. Najbardziej potrzebującymi ludźmi wtedy byli cudzoziemcy, wdowy i
sieroty. Bez znaczenia, bez wartości, bez sensu….nic. Pewnie czasem się tak
czujemy.
Wdowy w Izraelu
nie miały do powiedzenie NIC, właściwie nawet nakazywano im milczenie. Czasami
milczenie jest cnotą (zgodnie z przysłowiem złotem) niekiedy jednak jest
kalectwem. Bywa spowodowane lękiem, wstydem lub po prostu bardzo niską
samooceną.
W I księdze królewskiej w 17 rozdziale możemy przeczytać o wdowie z Sarepty
Sydońskiej, która z nieznajomym sobie człowiekiem (prorokiem) podzieliła się
ostatnim zapasem pożywienia. Dzisiejsza bohaterka wrzuca wszystkie swoje
oszczędności, całe swoje mienie, wszystko co ma na swoje utrzymanie. Jest tego
naprawdę bardzo mało. Bóg jednak zauważa
te wdowy i ich skromny dar. Dwie niemające nic do powiedzenia, stają się
najwierniejszymi wykonawczyniami Słowa, Nie lubimy jak się nas ucisza, nie lubimy jak
traktuje się nas jak powietrze. Cierpimy kiedy naszego słowa się nie szanuje.
Wtedy zamykamy się w sobie, pogrążamy w milczeniu „więcej się już nie odezwę”
itp. Budujemy wysokie mury. Bronimy się w ten sposób przed zranieniami.
Wznosimy wysokie mury przed Bogiem, przed innymi przed samymi sobą. Często wysokie mury budowane są przez nasze
grzechy, nasze nałogi, toksyczne relacje w których trwamy. Skrywamy swoje
prawdziwe „ja” za ideologiami, głosem większości, za tytułami naukowymi,
ostentacyjnie powtarzanymi naukowymi regułkami, ponieważ w tym pokładamy
ufność, to nas jakoś wyłania z szarej rzeczywistości wokół.
Wdowa z
dzisiejszej Ewangelii wychodzi z milczenia, przekracza mury, aby uczynić dla
nikogo nieznaczący gest złożenia Bogu ofiary. Pewnie myślała, że to zbyt mało,
by ktoś w ogóle na nią spojrzał. Wrzuciła dwa pieniążki, jeden grosz, bo nic
już jej nie zostało nawet ona sama. Od tego momentu na szalę wprowadza swoje
życie. Bez względu na grubość murów, na ich wysokość, Bóg nie rezygnuje z
inicjatywy, by znaleźć najmniejszy powód do uzdrowienia ciebie i mnie. Czeka z
utęsknieniem na twój krok oddania się do ostatniego grosza. Bóg czeka, aż
oddasz mu te dwa pieniążki cierpienia, grzechu, czegoś co kurczowo trzymasz. To
dopiero jest miłość. Oddajesz mało, a zyskujesz znacznie więcej.
Boże rzeczy są
dla nas często niewidoczne. Niekiedy zmiany są zauważalne tylko przez dar
wiary, ale Pan działa na pewno i przygotowuje większe rzeczy. Oczyszcza oczy
byśmy widzieli więcej, doświadcza byśmy mogli więcej przyjąć. U Boga jest
zawsze więcej.