Ocena

wtorek, 21 lipca 2020

Wróg









Wróg


Jest taki ktoś kto sprawia że zawsze pod wpływem jego działania zaczynamy czuć się winni, zranieni, niezrozumiani, podejrzliwi i mieli do siebie i osób obok pretensje.
Wykorzystuje każdą sytuację, nie przegapi żadnego momentu po to, by nas pogrążyć. Każde nieporozumienie wykorzysta w 100%, a najbardziej uderza w naszą dumę. Zawsze wejdzie w to, co uda mu się podzielić, podbić, zniszczyć. Gdzie uda mu się zakorzenić podejrzliwość, zazdrość, nieporozumienie tam nie przestaje drążyć. Wróg chce zakłócić każdą relację w naszym życiu, a szczególnie relację z Kwaterą Główną. Zwłaszcza jeśli Bóg stawia przed Tobą ważne zadanie, powierza ci misję. To ten ktoś bezustannie wlewa w nasze serce lęk, poczucie bezwartościowości lub też poczucie wyższości, brak pokory. Ile razy zdarzyło Ci się, że w pracy dostałeś jakieś ważne hiper ważne polecenie, a w Twojej głowie pojawiło się od razu „nie nadaję się”, „nie potrafię”, „to na pewno się nie uda” albo „ja im wszystkim udowodnię”, „pokaże na co mnie stać”.
Ten ktoś jest bardzo cwany, uderza w naszą tożsamość. W tożsamość mężczyzny, kobiety, w tożsamość dziecka Bożego. Bo czy nie on jest ojcem kłamstwa, który bezustannie próbuje wmówić ci:
-„ jesteś bez wartości, nikt nie zwróci na Ciebie uwagi”,
-„jesteś beznadziejny/a, słaby/a.
 -„i co jaki jest ten twój Bóg skoro dopuścił na Ciebie takie coś”.
Bada nasze granice, wytrzymałość, szuka słabości. Jeżeli w czymś ulegniemy, damy się nabrać to wtedy będzie wchodził coraz głębiej. To coś takiego, jakby w ognisko dolewać wciąż nowe porcje benzyny, aż w końcu ogień będzie już naprawdę wysoko. Sytuacje w których nas zastaje próbuje wykorzystać, oczywiście nie chcąc naszego dobra a całkowitej klęski.
I to wcale nie oznacza, że człowiek podpisuje kontrakt z diabłem. Szatan czyha i nieustannie oblega naszą twierdzę, aż jej nie zniszczy. Najbardziej uderza w te miejsca, w które już kiedyś zostaliśmy zranieni. Uderza, ale nie chce wyleczyć rany, lecz jeszcze bardziej rozszarpać. I tutaj mała historia:
Były sobie dwa OŁÓWKI. Jeden starszy, doświadczony, już nieco sfatygowany i młody, jeszcze nowiutki, nie używany. Młody ołówek zapytał się starego czy ma może jakiś przepis na życie. Stary zamyślił się i odpowiedział:
Słuchaj warto w życiu postępować według takich zasad, aby być szczęśliwym. Pierwsza to taka abyś zawsze był przekonany, ze jesteś w najlepszych rękach. Druga to taka byś był zawsze naostrzony. Trzecia to taka, aby pamiętał by zostawić dobry ślad. Czwarta, aby wiedział, ze ważne jest to co ma w środku.
I z nami jest podobnie nasz wróg nie śpi i warto byśmy żyjąc na świecie pamiętali, że:
JESTEŚMY W RĘKACH KOCHAJĄCEGO OJCA.
MAMY CZERPAĆ ZE ŹRÓDŁA BOŻEJ MIŁOŚCI.
BOŻA MIŁOŚĆ WERYFIKUJE SIĘ W MIŁOŚCI BLIŹNIEGO.
MAMY DAR, TALENT, KTÓRY BÓG ZŁOŻYŁ W NASZE RĘCE.

sobota, 18 lipca 2020

Prawda



                                                            PRAWDA
Po co znać prawdę? Poznacie PRAWDĘ, a prawda was wyzwoli. Prawda nas kształtuje. Jest wartością cenioną w życiu. Przecież powszechnie mówimy „lepsza najgorsza prawda od kłamstwa. Lecz czy my faktycznie chcemy tę prawdę usłyszeć?
My boimy się prawdy, boimy się światła. Bo okaże się, że wcale nie jesteśmy tacy wspaniali, ze obraz siebie jaki sobie wykreowaliśmy nie ma nic wspólnego z prawdziwym obrazem jaki Bóg złożył w nas od początku.
Bóg który nas kocha (bez słodkich uniesień) psuje szyki naszemu wewnętrznemu przekonaniu „ja wiem lepiej” „tak będzie bezpiecznie”, „to rzeczywistość, którą znam i mi w niej dobrze”. Bóg „psuje” szyki i wskazuje odpowiedni kierunek drogi.
 „Ja jestem droga i prawdą i życiem”. „Ja jestem światłością świata”.
Pewne rzeczy w naszym życiu musza zostać zniszczone, zrujnowane. On chce te wszystkie miejsca rozświetlić.  Kierunek obranej przez nas drogi musi zostać zmieniony. Bóg wyprowadza na swoje drogi. Ale nie jest Tym, który stoi z lancą by jak tylko człowiek się wychyli poza linie wtedy biczem wskazać „nie tak”.
On z miłością wskazuje nam drogę. A my musimy z odwagą i ufnością ruszyć w swoje lęki w swój ból z podniesioną głową i z pochodnią Bożego światła w ręku.
Trzeba przyznać, że z gotowym planem na życie jest nam wygodnie… Przybrana maska, dopasowana w każdym calu, w której nam do twarzy tzn. w której nikt nie pozna jakim jestem naprawdę. Bezpieczniej jest nie mówić, grać, udawać. Bezpiecznie jest gdy pojawi się problem i trzeba się z nim zmierzyć powiedzieć „nie wałkujmy tego”, „jest dobrze”. W relacjach istotna jest prawda, bywa tak, że jeśli człowiek nie potrafi konkretnie przyznać się do błędu i przeprasza za wszystko to w konsekwencji nie przeprasza za nic. Słowo przepraszam to przecież nie karta przetargowa, lecz słowo, za którym powinna iść trwała zmiana na lepsze.
Bądźmy ludźmi, którzy nie boją się żyć w prawdzie, którzy nie zakładają masek, a są jednoznaczni na 100 % w tym kim są.